czwartek, 15 maja 2025

  Z bardzo wielu imprez jakie miałem przyjemność organizować z pracownikami domu kultury w latach- jak mówią teraz „słusznie minionych” -w mojej pamięci  pozostało  ledwie kilkanaście. Zastanawiam się jak to się dzieje, że nie pamiętam np. koncertu Czesława Niemena a dobrze pamiętam występy bułgarskich piosenkarek Krasymiry Minewy i Margaret Nikołowej Nie wiele  pamiętam ze wspaniałego koncertu orkiestry jazowej Gustawa Broma z solistami Heleną Vondraczkovą  i Karolem Gottem a dobrze pamiętam ,ze  chór  filharmoników z Nowosybirska wystąpił w Sokołowie w czarnych garniturach i jasnych brązowych pantoflach hurtem zakupionych w Warszawie. Pamiętam „Trubadurów” ,bo w czasie ich występu  tuż za ich plecami runęła z pod stropu sceny metalowa sztanga z maskującą kurtyną. Pamiętam jak Jacek Fedorowicz  po słowach” ja jestem gotów stanąć na głowie by państwa rozbawić  „zeskoczył ze sceny i przed  p. Jadzią Maraskową  stanął na rękach a następnie przedefilował  w ten sposób przed pierwszym rzędem widzów. Pamiętam  dyskusję p. Mirka Zalewskiego z Jerzym Ofierskim. Zalewskiemu- wówczas pracownikowi Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Morszkowie -nie podobała się prześmieszna krytyka sołtysa  Kierdziołka  pod adresem rolników więc wszedł na scenę i obsobaczył popularnego w Polsce artystę. Dostał burzliwe brawa  widzów i podziękowania od władz powiatowych Doskonale pamiętam interwencję dyrektora  Zbigniewa Koprowskiego śpieszącego z lekarską pomocą omdlałej na scenie Mieczysławie Ćwiklińskiej Pani Miecia zbliżała się do setki  a w  znakomitej sztuce  hiszpańskiego dramaturga Alejandro  Casony  „Drzewa umierają stojąc” miała  tańczyć ze swoim scenicznym partnerem upojne tango. W trosce o zdrowie znakomitej ale i wiekowej artystki uprosiłem dyrektora szpitala o  przysłanie lekarza na  wieczorne przestawienie.  Dyrektor przyszedł osobiście dając dowód troski i zaangażowania w sprawy kultury. Kiedy pani Miecia  wyzwoliła się z objęcia partnera i  osunęła się teatralnie na  fotel widownia zamarła. Doktor  Koprowski z podręczną apteczką wbiegł na scenę by po chwili  stwierdzić ,ż e  to nie  zawał a znakomita gra aktorska. Szarmancko podał sędziwej aktorce ramię a ona wstając w fotela podziękowała lekarzowi i widzom swoim niezapomnianym uśmiechem. Braw nie było końca.

Proszą mnie znajomi bym pisał swoje wspomnienia zanim dopadnie mnie jakiś Alzheimer. Będę więc pisał  i  zachęcał ludzi mojego pokolenia by pozostawili po sobie trwały  i prawdziwy ślad w naszej wspólnej historii .Niebawem  uzbieram tych tekstów na książkę i jak znajdę sponsorów wydam ją by – jak się teraz ładnie  mówi -dać świadectwo prawdzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tym ludziom zawdzięczamy ,że już w1946 roku Sokołowianie mieli elektryczność   Nie dbamy o naszą historię, oj nie dbamy. Ledwie minie parę l...