Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Helena Mniszkówna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Helena Mniszkówna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 marca 2024

Czy tak było?

Czy tak było ?



Mało kto wie i mało kto pamięta, że najbogatszy w dziejach Sokołowianin Adolf Lortsch był przed laty właścicielem stolicy Czeczenii, miasta Grozny oraz pól naftowych w tym dalekim kraju. Niezwykłe losy rządcy majątków Grodzisk i Kupientyn barwnie opisała Helena Mniszek w powieści „Panicz”. Adolf Lorstch to powieściowy Ryszard Denhoff, który powrócił ze szkół do Polski w 1905 roku, by po śmierci ojca przejąć majątek Grodzisk, w powieści nazwany Wodzewo. Tutaj poznał Helenę Mniszek z nieodległego majątku Sabnie. Całą historię tej znajomości mamy opisaną w „Paniczu”. Autorka kończy ją listem z Ukrainy gdzie Denhoff marzy o powrocie i zapewnia, że pokutując tam ciężką pracą i twardym obowiązkiem dąży do odzyskania zagonu wodzewskiego który wcześniej przehulał i przegrał w karty. Dla pań, miłośniczek powieści Mniszkównej pragnę dodać, że w „Paniczu” Irena to Helena Mniszek, Ziuta to jej siostra Józefa Moniuszko. Mąż pani Ziuty, Lucjan Moniuszko, wieloletni sokołowski sędzia to powieściowy Rymsza. Jego grób tak, jak grób pisarki, jej ojca i brata znajduje się na cmentarzu w Zembrowie naprzeciw kościoła. Ten wiejski, cichy cmentarzyk na miejsce spoczynku wybrał wcześniej ojciec Heleny, Michał Mniszek Tchórznicki. On to, zanim podjął ryzyko wydania za własne pieniądze pierwszej powieści 19-letniej panienki z sabniowskiego dworu wysłał córkę po opinię do Bolesława Prusa. Ocena wielkiego pisarza była decydująca dla dalszych losów tego utworu. Po nim, kolejno powstawały i znajdowały nabywców powieści „Trędowata” „Ordynat Michorowski”, „Zaszumiały pióra”, „Panicz”, „Książęta boru”, „Prymicja”, „Gehenna”, „Czciciele szatana”, „Verte”, „Pustelnik”, „Pluton i Persefona”, „Prawa ludzi”, „Sfinks”, „Królowa Gizela”, „Dziedzictwo”, „Z ziemi łez i krwi”, „Kwiat magnolii”, „Powojenni”, „Magnesy serc” oraz „Słońce”. Ta ostatnia książka została zrekonstruowana według rękopisu przez wnuczkę Mniszkównej Marię Darkiewicz i wydana po raz pierwszy w 1993 roku. Prasa literacka potraktowała na początku twórczość Heleny Mniszek życzliwie i zupełnie serio. Recenzje jej powieści drukowały poważne pisma; „Kraj”, „Biesiada Literacka”, „Bluszcz”, „Przegląd Powszechny”. Przypomnijmy tu fragment recenzji tym, którzy nie mają najlepszego zdania o walorach literackich dzieł naszej rodaczki z Sabni: „Zanim jeszcze znalazłem czas na przeczytanie dwóch okazałych woluminów, zaznajomiły się z nimi dwie młode kobiety”, pisze Wiktor Gomulicki. Każda zwracając mi powieść miała powieki zaczerwienione. U jednej był to skutek bezsenności; „Ta „Trędowata” to szalenie zajmująca powieść, żem całą noc na czytaniu spędziła”. U drugiej czerwoność pochodziła od łez nad książką wylanych. Wiktor Gomulicki chwali autorkę, która „kreśli piękne obrazy przyrody, umie zręcznie prowadzić dialog, a w scenach dramatycznych zdobywa się na siłę”. Znajduje też w „Trędowatej” próbę satyry społecznej i moralizowania na temat obowiązków społecznych arystokracji. Zaś Antoni Lange nazywa Mniszkówną spadkobierczynią sławy Rodziewiczówny. Warto wiedzieć, że do 1939 roku powieść „Trędowata” miała 16 wydań i dwie ekranizacje: z 1926 roku z Jadwigą Smosarską i w 1936 roku z Elżbietą Barszczewską w roli Stefci Rudeckiej. Po wojnie, w filmie Jerzego Hoffmana z roku 1976, Stefcię grała Elżbieta Starostecka. W prasie dwudziestolecia jest tylko jeden wywiad z popularną pisarką: w „Tygodniku Polskim” i jedno zdjęcie w „Kurierze Warszawskim” przedstawiające dworek w Sabniach z podpisem: „tam gdzie tworzyła autorka Trędowatej”.

Wacław Kruszewski

sobota, 26 sierpnia 2023

Albośmy to jacy tacy - My Sokołowiacy

Albośmy to jacy tacy - My Sokołowiacy

 

Pod takim tytułem będę opisywał życie i kariery zawodowe naszych rodaków, tych powszechnie znanych, którzy zasłużenie patronują naszym ulicom, szkołom i instytucjom publicznym jak i tych mniej popularnych, żyjących tu i teraz, których dokonania w pracy zawodowej, sukcesy w polityce, w kulturze i sporcie warte są upowszechnienia, szczególnie wśród młodego pokolenia. Dla młodych stanowić bowiem mogą wzorzec i inspirację do nauki i pracy niezbędnej dla osiągnięcia sukcesu w życiu. Bohaterami moich artykułów będą ci Sokołowianie, którzy pozostawili trwały ślad na sokołowskiej ziemi, w Polsce, a być może i w Europie. Takich postaci trzeba będzie szukać w odległej historii, poszukajmy więc ich razem. Moim kandydatem jest w pierwszym rzędzie Ludwik Górski, właściciel Ceranowa i Sterdyni. Najlepszą rekomendację dał mu Henryk Sienkiewicz, który z okazji jubileuszu 60-lecia pracy obywatelskiej Ludwika Górskiego zamieścił w prasie taki tekst:

”Na wszystkich polach społecznej roboty byłeś zawsze obecny. A także życie Twoje było jak łza czyste. Że świecisz przykładem żywej wiary, poczucia obowiązku, wytrwania woli, siły charakteru i cnoty, przeto wręczamy Ci ten wieniec obywatelski ze czci, miłości i wdzięczności narodu uwity. Dożyłeś sędziwych lat życia, w nieprzerwanej i owocnej pracy dla Ojczyzny i społecznego dobra, gdy zwątpienie wdzierało się w dusze ludzkie, nie przestawałeś nigdy głosić, że naród jest odrębną i nieśmiertelną myślą Bożą […]. Wierzyłeś niezłomnie, że chyba taki tylko naród zginąć może, który sam dobrowolnie uchyli się od włożonego nań posłannictwa. Umiłowałeś dzieje przeszłe nasze i wielkość ich przepełnia cię poczuciem dumy i narodowej godności, o której nie zapomniałeś nigdy. Umiłowałeś wreszcie młode pokolenia […]. Albowiem wiara i miłość zrodziły w Tobie nie mniej silną i nie mniej niezłomną nadzieję, że komu nie zabraknie pod stopami ziemi, ten przy pracy i woli zdoła zawsze odbudować dom zrujnowany”.

Pamiątkowa tablica ku czci Ludwika Górskiego w jednym z warszawskich kościołów, 1914 rok

Uroczysty jubileusz Ludwika Górskiego odbył się w 1902 roku w katedrze św. Jana w Warszawie. Prorocze to były słowa naszego Noblisty. Więcej o życiu i działalności Ludwika Górskiego można dowiedzieć się z pracy magisterskiej pani Jadwigi Ostromeckiej (jest dostępna w Bibliotece Pedagogicznej w Sokołowie lub w siedzibie Towarzystwa Miłośników Ziemi Sterdyńskiej, które to towarzystwo było organizatorem sesji popularno - naukowej w 2003 roku). Do panteonu zasłużonych Sokołowian, obok Ludwika Górskiego trzeba zaliczyć także właściciela Grochowa - Władysława Rawicza. Los zetknął ich w jednej celi siedleckiego więzienia. Stało się to po zamachu na carskiego generała policji barona Budberga. Konspiratorzy rzucili pod pojazd „oberpolicmajstra” bombę z okna pałacu Zamojskiego, w którym przebywał w tym czasie Ludwik Górski. Pod zarzutem udziału w spisku został on wraz z innymi aresztowany i uwięziony w Siedlcach, gdzie czekał na egzekucję Władysław Rawicz - naczelnik cywilny województwa podlaskiego w powstaniu styczniowym 1863 roku. Postać Władysława Rawicza jest powszechnie znana, dodam więc tylko małą lecz pouczającą informację, że o jego ratowanie przed stryczkiem słała listy do cara księżna Golicyna ze Starejwsi koło Węgrowa. Car przychylił się łaskawie do próśb księżnej i zamienił wcześniej wydany wyrok śmierci na katorgę, ale zanim nowy carski ukaz dotarł do naczelnika siedleckiego więzienia, naszego rodaka 21 listopada 1863 roku publicznie powieszono. Zawiodła technika komunikacji pomiędzy Petersburgiem a Warszawą. Nie pierwszy to i zapewne nie ostatni raz. Z kolei, z wdową po baronie Budbergu ożenił się w dalekiej Odessie nasz rodak; najbogatszy bodaj w historii sokołowianin - Adolf Lortsch. Barwne losy tego utracjusza, rządcy majątków w Grodzisku i Kupientynie opisała Helena Mniszek w powieści „Panicz”. Pisaliśmy o nim w numerze 22 „Życia Siedleckiego” z dnia 28 listopada 2014 roku. Wdowa po baronie wniosła mężowi w wianie miasto Grozny i pola naftowe w Czeczenii. Za dzierżawę tych pól naftowych Amerykanom, Lortsch otrzymywał 110 000 dolarów rocznie a będąc jednocześnie prezesem Towarzystwa Kaukaskiego zbudował kurort w Kisłowodzku oraz okazały hotel w Warszawie dla swojej siostry. W latach II wojny światowej Adolf Lortsch został aresztowany przez Gestapo pod zarzutem pracy dla angielskiego wywiadu i zginął w publicznej egzekucji polskich patriotów w Palmirach 21 czerwca 1940 roku wraz z Maciejem Ratajem - Marszałkiem Sejmu oraz olimpijczykiem -  Januszem Kusocińskim. Czytelników zainteresowanych barwnymi losami „Panicza” odsyłam do książki Heleny Mniszek; panienki z sabniowskiego dworu, której talent pisarski odkrył mistrz prozy i reportażu Bolesław Prus, absolwent siedleckiego gimnazjum. Tekst ten trafił również na łamy „Kuriera Galicyjskiego”, czasopisma pisma kierowanego do Polaków zamieszkałych na Ukrainie.

W następnym tygodniu zamieścimy artykuł o generale Stanisławie Trębickim - właścicielu majątku Kurowice i komendancie Szkoły Rycerskiej, skąd podchorążacy wbrew woli swego przełożonego ruszyli na Belweder po znienawidzonego namiestnika cara, Wielkiego Księcia Konstantego, dając tym sygnał do kolejnego powstania w listopadzie 1831 roku.

Wacław Kruszewski

 


 Nowy dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury postanowił zorganizować Jubileusz 60 lecia tej zasłużonej dla mieszkańców miasta instytucji,  Z...