Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pałac Ossolińskich. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pałac Ossolińskich. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 października 2023

Moja nowa książka pt. "Patroni naszych ulic"



Pracuję teraz nad książką  "Patroni naszych ulic". Projekt okładki zrobiła Sylwia Wasiuk, plastyczka z Siedleckiego Ośrodka Kultury, korektę tekstów dr Aneta Abramowicz-Oleszczuk z Tygodnika Siedleckiego, składem komputerowym i redakcją zajął się Artur Ziontek z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Kosowie Lackim, a zdjęciami Magda Stasiuk z Cyganerii Podlaskiej. Wszyscy działamy pro publico bono, bo na sześćsetlecie Sokołowa warto przypomnieć i utrwalić w świadomości mieszkańców miasta losy i zasługi dla Polski patronów naszych ulic: Ludwika Górskiego-szambelana papieskiego i budowniczego wielu kościołów w okresie rusyfikacji Podlasia i Polski; kompozytora i właściciela Sokołowa księcia Michała Kleofasa Ogińskiego; żołnierzy  majora Feliksa Jaworskiego-bohatera wojny z 1920 roku, Henryka "Wichury" Oleksiaka, Władysława Praweckiego i majora Franciszka "Sochy'' Świtalskiego;  Franciszka "Józuby" Ząbeckiego; księży Stanisława Brzóski i Jana Bosko; pisarki z sabniowskiego dworu-Heleny Mniszek i wielu innych zacnych Podlasiaków. Trud wydania książki wzięła na siebie prezes Zarządu Sokołowskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego pani Krystyna Matysiak. Ażeby zachęcić moich rodaków do wydania tej książki będę jej fragmenty zamieszczał na moim profilu Facebookowym "Łączy nas kultura i Sokołów". Czytajcie więc i uzupełniajcie te teksty swoją wiedzą i wspomnieniami. Uproszę Artura, aby je włączył do powstającej właśnie książki. Poniżej zamieszczam opis jednej z sokołowskich ulic, jaki znajdzie się w tej publikacji:

Ulica Fryderyka Chopina

To jedna z najkrótszych ulic Sokołowa, ale prowadzi ona do nieskończoności, bo kończy się bramą starego cmentarza. Tą ulicą wcześniej czy później odprowadzą i nas. Myślę sobie, że nazwanie tej ulicy imieniem genialnego polskiego kompozytora było przemyślane i bardzo trafne. Wszak to przy dźwiękach marsza żałobnego Chopina odprowadzaliśmy na wieczny spoczynek wielu znanych sokołowiaków. Jednym tylko zdaniem przypomnę ich nazwiska i zasługi dla miasta:

LUCJAN MARASEK – wiceprzewodniczący Prezydium PRN w Sokołowie, przedtem agronom w Sterdyni. W 1973 r. razem ze Zdzisławem Żałobką wywalczyli lokalizację w Sokołowie zakładów przemysłu mięsnego, zbudowanych przez firmę Epstain z Chicago,

ZBIGNIEW KOPROWSKI – chirurg i twórca oraz pierwszy dyrektor nowego Szpitala Powiatowego w Sokołowie, 

BOGDAN WOJTCZUK – sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Siedlcach, reprezentujący nowe, niedogmatyczne kierunki pracy partyjnej,

WINCENTY TRĘBICKI – dyrektor Centrum Kultury i Sztuki województwa siedleckiego, późniejszy starosta sokołowski,

ZYGMUNT BŁACHNIO – prezes Spółdzielni Mleczarskiej w Sokołowie i dyrektor największego w Europie Zakładu Przetwórstwa Mleka w Węgrowie,

JADWIGA WITKOWSKA – Zasłużony Działacz Kultury, organizator wiejskich klubów kultury, teatrów amatorskich i dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury,

FRANCISZEK ŁOMŻA – dyrektor Powiatowego Przedsiębiorstwa Budowlanego w Sokołowie, budowniczy wielu obiektów, m.in. sokołowskiego domu kultury po jego pożarze w 1976 roku,

ZDZISŁAW LECH – przewodniczący Zarządu Powiatowego ZMW, organizator sześćdziesięciu czterech Wiejskich Klubów Rolnika w naszym powiecie, długoletni dyrektor sokołowskiego oddziału Ruch-u.

Miałem przyjemność i satysfakcję z nimi współpracować. Zastanawiając się nad ludzkim losem, dochodzę do wniosku, że skoro Pan Bóg powołał do siebie w pełni sił twórczych tak wielu naszych znakomitych rodaków to widać, że i w Niebie słabo z kadrami. Jak jest na ziemi – szkoda gadać.


Portret Fryderyka Chopina


Na ulicy Szopena (jak napisano na stojącym tam kierunkowskazie) mieszkał w jedynej tam kamienicy mój kolega z harcerstwa i ogólniaka Janusz Anusiewicz, niedoszły pilot i dyplomata. Dyplomatą Janusz nie został, bo komunistyczni decydenci z Warszawy nie pozwolili mu studiować w Szkole Głównej Służby Zagranicznej na Wydziale Dyplomatyczno-Konsularnym, kiedy dopatrzyli się, że jego starszy brat - pułkownik Henryk Anusiewicz pozostał w Anglii, dzieląc losy żołnierzy generała Andersa, z którymi zdobywał Monte Cassino i Bolonię. Jesienią 1944 roku kamienicę Anusiewiczów zajęło na swoją siedzibę NKWD, a właścicieli bezpardonowo wyrzucono. Przygarnął ich pan Czesław Łotkowski, kamieniarz mieszkający na rogu tej ulicy w drewnianym domku. Na miejscu owego domu zbudowano teraz kolejny w mieście obiekt handlowy oferujący dziś jedyny towar jakim są.... lokale do wynajęcia.

Fryderyk Chopin urodził się w mazowieckim dworku w Żelazowej Woli. Legenda mówi, że przyszedł na świat przy dźwiękach skrzypiec, na których grał jego ojciec Mikołaj, spolonizowany Francuz (według oświadczenia rodziny było to 22 lutego, ale w księgach chrztu w kościele w Brochowie wpisano jako datę urodzin dzień 1 marca 1810 r.), a  zmarł w Paryżu 17 października 1849 r.  Naukę gry na fortepianie rozpoczął u swojej matki Justyny Krzyżanowskiej mając 6 lat, a już w wieku lat 7 skomponował swoje pierwsze polonezy G-mol i B-dur. W wieku chłopięcym był ozdobą arystokratycznych salonów Warszawy. Studia u prof. Elsnera w Szkole Głównej Muzyki rozpoczął w roku 1826. Wielu biografów przekonuje, że Chopin był nie tylko geniuszem muzycznym i wybitnym przedstawicielem muzyki okresu romantyzmu, nazwanym poetą fortepianu, ale też geniuszem uniwersalnym. Posiadał niezwykły talent literacki, o czym świadczą jego listy, a także talenty: malarski i aktorski. 5 listopada 1830 roku Fryderyk Chopin na zawsze opuścił Polskę. W czasie podróży z Kalisza, przez Wrocław, Drezno, Monachium, w czasie pobytu w Stuttgarcie dowiedział się o upadku Powstania Listopadowego. Powstały wtedy pierwsze szkice do dramatycznej „Etiudy Rewolucyjnej", granej dziś przy okazji najważniejszych uroczystościach państwowych przez najwybitniejszych pianistów z całego świata.

Współczesne pokolenie polskich muzyków i najbardziej utalentowanych pianistów, uczestników Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, miało ćwiczyć i doskonalić swoje umiejętności przed konkursem w pałacu Ossolińskich w Sterdyni. Taki był pomysł kierownictwa Związku Kompozytorów Polskich, ówczesnych właścicieli tego zabytkowego obiektu. Prezes Zarządu Głównego związku, Maciej Małecki zadanie remontu pałacu powierzył panu Wacławowi Kochanowskiemu, byłemu Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków w byłym woj. warszawskim, a więc osobie niezwykle kompetentnej. Pan Kochanowski przeniósł się w związku z tym na stałe do Sterdyni i rozpoczął remont od prac zabezpieczających pałac przed kompletną degradacją.

Niebawem jednak zabrakło pieniędzy i ZKP postanowił pałac sprzedać. Za moją namową i za moje pieniądze, rezydencję Ossolińskich zakupiła Rada Główna Stowarzyszenia Animatorów Kultury z przeznaczeniem na ośrodek szkoleniowy i w 1994 r. przystąpiono do dalszego remontu obiektu dzięki uzyskanym na ten cel dotacjom z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Przez następne dwa lata wykonano najważniejsze dla zachowania zabytku prace konstrukcyjne. Niebawem jednak kierujący Radą Główną stowarzyszenia były aparatczyk KC PZPR postanowił sprzedać pałac, a wcześniej pieniądze przekazane przez konserwatora zabytków na opłacenie faktur za roboty remontowe, wydał na swoje zagraniczne podróże i własne utrzymanie.

Firma wykonująca remont była zmuszona przez całych dziesięć lat dochodzić przed sądami w Sokołowie, Siedlcach i Lublinie uczciwego rozstrzygnięcia sporu o należne jej pieniądze. Kiedy sprawiedliwości stało się zadość, nie było już jednak od kogo egzekwować sądowych wyroków. Jedyny majątek, jaki stowarzyszenie miało, czyli pałac w Sterdyni wraz z trzynastohektarowym parkiem, dwiema oficynami i budynkiem rządcówki pośpiesznie i z naruszeniem aż czterech ustaw wspomniany lider stowarzyszenia sprzedał nowym nabywcom, (w zamian uzyskując od nich stanowisko dyrektorskie w ich firmie) za niewiarygodnie niską cenę 350 tys. zł, stanowiącą dziesięć procent wydatków poniesionych na remont a uzyskanych ze Skarbu Państwa. Następnie, po roku sprzedali oni pałac kolejnemu biznesmenowi, ale już za okrągłą kwotę 1 850 000 zł. Tak w III Rzeczpospolitej, ogłoszonej państwem prawa robiło się interesy i chyba robi się tak nadal, o czym bez końca informują media. Tylko bezrobotni sterdyniacy, obserwujący przez ażurowe ogrodzenie bale i fajerwerki nowej klasy bogaczy, zaciskają zęby. I jeszcze jedna, pouczająca informacja: w roku 2009 z kancelarii Rzecznika Praw Obywatelskich otrzymałem odpowiedź, z której wynikało, że ta instytucja nie znalazła powodów do interwencji, gdyż stałem się ofiarą transformacji. Chociaż dostałem, jak mówią biznesmeni, w plecy 350 tys. zł (zasądzona należność z odsetkami od 1996 r.) to mam satysfakcję, że uratowałem piękne dzieło architekta Kubickiego - pałac Ossolińskich, Krasińskich i Górskich w Sterdyni. I chociaż wolałbym, żeby pałac służył ludziom kultury a nie biznesu, muszę pogodzić się z funkcją, jaką obecnie pełni. Takie czasy, takie zwyczaje.

Wacław Kruszewski

 Nowy dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury postanowił zorganizować Jubileusz 60 lecia tej zasłużonej dla mieszkańców miasta instytucji,  Z...