Historia
Kina w Sokołowie.
Byłem
od zawsze kinomanem Dokładniej od lat
dziecięcych przypadających u mnie na mroczne
lata okupacji. Mieszkaliśmy wówczas w rozległym
drewnianym domu na rogu ulic Repkowskiej i
Siedleckiej. Naprzeciw był budynek Magistratu a
w nim na pierwszym piętrze kino ”Ostland” nad
garażami Ochotniczej Straży Pożarnej. Wejscie i
kasa do tego niemieckiego kina były od ulicy
Długiej .Kasa nie interesowała nas,bo skąd
biedne dzieciaki mieliśmy brać marki lub fenigi
na zakup biletów ,wejście owszem,ale nie to
oficjalne od ulicy Długiej tylko tajne ,odkryte
przez Michała Langowskiego,mojego kolegę i syna
p. Wiktora-kapelmistrza orkiestry strażackiej.
Michał mieszkał z rodzicami w służbowym
mieszkaniu na zapleczu sceny sali
kinowo-teatralnej z wejściem od ulicy
Repkowskiej. Korzystając z tego sekretnego
przejścia oglądaliśmy wszystkie niemal filmy i
ulubione kroniki wojenne za darmo. Nie
popieraliśmy bojkotu kina wyrażanego napisami
„Tylko świnie siedzą w kinie” Grano bowiem dla
zachęty polskie komedie filmowe z Adolfem Dymszą
Nie rozumieliśmy akcji polskich patriotów
zakazujących oglądania filmów w niemieckim kinie
.Ratując frekwencję, wprowadzaliśmy znanym
przejściem coraz więcej kolegów z pobliskich
ulic .Wprawdzie kilka seansów przez ten bojkot
nas ominęło. Za to później byliśmy świadkami
popisów „jasnowidza”,W przerwie między kroniką
propagującą niemieckie zwycięstwa w Rosji,kiedy
już było wiadomo ,że dostają tam tęgie baty
zapalono światła i na scenę wyszedł jasnowidz
„Nemo”.Asystentka zasłoniła mu oczy czarną
przepaską a on wskazując ręką wybranego
wcześniej widza bezbłędnie odgadywał jego
imię,zawód i ulicę przy której mieszkał. Widz
wstawał i potwierdzał prawdziwość danych. Szmer
uznania zastąpiła groza,kiedy powiedział ,ze
widzi na sali młodego mężczyznę ,który ma w
kieszeni pistolet i może z niego kogoś
zastrzelić. Powstało zamieszanie i ucieczka
kilku młodych ludzi wprost w ręce gestapowców
obstawiających wszystkie wyjścia oprócz naszego
z którego jeden z konspiratorów skorzystał.
Zapewne uratował sobie życie ale też ujawnił
nasza drogę do edukacji filmowej .Tak ja
zapamiętałem ten incydent,zapewne zaplanowany i
zorganizowany przez gestapo w sokołowskim
kinie,bo w tę zasadzkę wpadli synowie naszych
sąsiadów .Może starsi mieszkańcy miasta pamiętaj
więcej i zechcą się swoją wiedzą podzielić ..
Zaraz po tym wydarzeniu nasze tajne przejście
zostało zamknięte. Mieszkanie Langowskim
odebrane a my aż do sierpnia 1944 roku mogliśmy
tylko oglądać maszerujące przez Sokołów
węgierskie i niemieckie dywizje atakowane przez
radzieckie samoloty .i już nie na filmach ale w
realu przeżywać nocne bombardowanie miasta jak
te z 24 lipca1944 roku na stacjonującą w mieście
dywizję Herman Goering. Zginęło i zostało
rannych w ciągu jednej nocy ponad 1500
sokołowian Na cmentarzu przy ulicy Bartoszowej
są rodzinne nagrobki z wyrytymi w kamieniu
napisami „ zginęli tragicznie 24 lipca 1944
roku”
W
miesiąc po tych wydarzeniach- w sierpniu 1944
roku -mogliśmy już oglądać radzieckie filmy
wyświetlane w plenerze na gruzach domostwa
państwa Radżków przy ulicy Długiej. Za ekran
służyła biała szczytowa ściana domu p. Salachów.
Póżniej kino przeniosło się do dawnej żydowskiej
bożnicy na małym rynku, zwolnionej przez
radziecką wojskową drukarnię. Z pozostawionych
tam czcionek z bukwami odlewaliśmy ołowianych
żołnierzy i było to zajęcie całkowicie
absorbujące chłopaków z Siedleckiej,Repkowskiej
Rogowskiej, i Długiej, oczywiście ,po za
szukaniem i znoszeniem do domów i komórek
niewypałów, gaz masek,hełmów i broni. Do
maleńkiej sali trudno się było dostać
szczególnie gdy grano film pt „Świat się
śmieje”Grano więc go wielokrotnie,po kilka
seansów dziennie .Zabawna filmowa komedia,po
koszmarze wojny i okupacji bardzo się
mieszkańcom miasta podobała . Dziewczęta
śpiewały finałową pieśń Luby Orłowej o miłości i
sercu - najpiękniejszym słowie świata. Chłopaki
tresowali kozy i świnie chcąc dorównać filmowym
obrazom. Muszę przyznać,że radzieckim
propagandzistom dobór repertuaru filmowego udał
się znakomicie. Różniej było już tylko gorzej.
Mam tu na myśli argumenty p. Edwarda Dyla –
kierownika kina ruchomego tłumaczącego się z
niewykonania planu widzów na filmach radzieckich
w latach sześćdziesiątych. Ludzie nie chcą
kołchozów i nie chcą oglądać kołchozowych filmów
gdzie karzą matkę więzieniem za wzięcie ogórka
dla swojej głodnej córeczki . Mimo premii za
rozpowszechnienie filmów kinematografii obozu
socjalistycznego trudno było przekonać widzów do
oglądania tych propagandowych gniotów. Chociaż
radzieckie filmy wojenne cieszyły się dużym
powodzeniem . Stałym bywalcem na nich był np. p
Józef Borecki- Wiceprzewodniczący Prezydium
Powiatowej Rady Narodowej w Sokołowie i poseł na
Sejm z ramienia Stronnictwa Demokratycznego.
Było to już nowym kinie,” Sokół”oddanym do
użytku w lutym 1964 roku z uroczysta premierą
filmu Ewy i Czesława Petelskich pt. „Naganiacz „
kręcony na polach i obiektach zabytkowego dworu
w Kurowicach. Po kinie „Zdobycz” mieszczącym się
w budynku OSP przy ulicy lip[owej sokołowianie
otrzymali bajeczne,panoramiczne kino z wygodnymi
fotelami,nowoczesną aparaturą i pierwszym w
Sokołowie neonem na frontonie budynku
Powiatowego Ośrodka Kultury. Kiedy na jednym z
produkcyjnych zebrań gdzie omawiano wyniki
ekonomiczne kina włączonego w struktury
Powiatowego Ośrodka Kultury p. Janek Godlewski
zaproponował by nie grać filmu jeśli nie
przyjdzie na niego minimum 10% widzów z 420
miejsc na Sali. Koszt zużycia energii
elektrycznej i praca 10 osobowej załogi nie
pokrywa wpływów za bilety – argumentował główny
kinooperator. Niewątpliwie miał rację,,ale jak
nie grać kiedy na film przyszedł poseł i nasz
przełożony. Trudna sprawa i musiałem znaleźć
rozwiązanie .by nie podpaść szefowi a zarazem
zachować właściwą postawę wobec słusznych
postulatów załogi mobilizowanej do ciągłej
poprawy wyników ekonomicznych pracy kina.
Podszedłem do pana Boreckiego i wyłożyłem nasze
racje oferując zarazem ,ze jak będzie frekwencja
na radziecki film wojenny poślę na ZOR –y
kinowóz i Gienio Burchard przywiezie pana
przewodniczącego do kina. Pan Józef odniósł się
do mojej propozycji sceptycznie .Wiedziałem , że
z mojej misji nic nie wyjdzie wiec poprosiłem
tylko o powody tak wielkiego zainteresowania
filmami radzieckimi ze strony przewodniczącego
,by przekazać te informacje załodze. To co
usłyszałem pozostało w mojej pamięci na całe
życie.”Jak panu zapewne wiadomo. panie Wacławie
przychodzę do kina tylko na radzieckie filmy
wojenne. Bo .w 1939 roku zdałem małą maturę i
ojciec kupił mi w prezencie zegarek na rękę-
m-ki Omega – przedmiot moich marzeń i powód
zazdrości kolegów Niebawem do Buczacza wkroczyły
wojska radzieckie i jeden z oficerów zabrał mi
ten zegarek .Przychodzę na filmy z nadzieją że
rozpoznam tego oficera a następnie odbiorę
pamiątkę po ojcu.”Zbaraniałem. To przecież
niemożliwe by jeden z niewielu wówczas
inteligentnych i wykształconych pracowników
powiatowej rady w Sokołowie nie odróżniał
filmów fabularnych od dokumentu. Nie wiem czemu
zacząłem przekonywać,zapewne przekonanego, że
ten film to fikcja . Graja w nim aktorzy a nie
autentyczni żołnierze. Taaak? Z niedowierzaniem
i kamienną twarzą odpowiedział pan Józef .To
szkoda mojego czasu na te filmy . A przy okazji-
czy dziś w kinie i telewizji musimy oglądać tyle
„chłamu”produkcji USA Czy wnukowie i wnuczki nas
nie zapytają dlaczego w amerykańskich filmach
tylko się biją i mordują”A bohaterami są
gangsterzy,szpiedzy i mafiozi. Swoja droga
wyprawa teraz do kina to też duże wyzwanie
finansowe .Liczy się przecież tylko kasa a nie
filmowa edukacja czy rozrywka Dobrze ,że
prawdziwych miłośników kina przygarnia
Dyskusyjny Klub Filmowy „Zbyszek” od z górą 40
lat organizujących projekcje najwybitniejszych
filmów z całego świata i łącząc te pokazy z e
spotkaniami wybitnych polskich twórców oraz
krytyków kina .Czego dowodem jest chociażby
pobyt Krzysztofa Zanussiego w Powiatowym Ośrodku
Kultury w 1967 roku. Kwiaty wybitnemu reżyserowi
wręczyła opiekunka DKF Halinka Kędziora.
Wacław
Kruszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz