środa, 5 lipca 2023

Obiad Jasia z Premierem

 

Obiad Jasia z Premierem

 

Dzień Działacza Kultury w Starejwsi

Nie tak dawno, bo jakieś niespełna parę lat temu, cała władza miasta i powiatu sokołowskiego została ,,postawiona na baczność”. Sam wicepremier i Minister Kultury i Sztuki w jednym, czyli Józef Tejchma, przyjeżdża! Tak Dostojnego Gościa Sokołów na oczy jeszcze nie widział. Niezapowiadane „gospodarskie wizyty” także nie były jeszcze w modzie. Poruszenie ogromne. Sztaby pracują - co robić? Jak robić? Narada goniła naradę. Pisano i zmieniano scenariusze pobytu. Rozdzielano zadania i zaproszenia do wspólnego stołu z gościem...Skąd ten honor dla miasta? Trudno dziś uwierzyć, ale chodziło tylko i wyłącznie o ... kulturę! Konkretnie o „sokołowski eksperyment”. Gazety i tygodniki rozpisywały się o nowym modelu funkcjonowania placówek kultury, zjeżdżali goście z całego kraju, bo Ministerstwo Kultury nie bez oporów zezwoliło na przełamanie stereotypu zarządzania i finansowania kultury w mieście i powiecie. Pomysł był prosty: zintegrować pod wspólnym kierownictwem Powiatowy Dom Kultury, bibliotekę, kino, ogniska artystyczne oraz zapewni  im wszystkim jedno źródło finansowania, jeden budżet w miejsce wielorakości środków państwowych, lokalnych, społecznych. Słowem: ułatwić współdziałanie, zespolić inicjatywy, zaoszczędzić pieniądze, których zawsze brakowało, lepiej i sensowniej wykorzystać kadrę pracowników i lokale. A więc nie każdy sobie i na swoim, a wszyscy razem na rzecz rozwoju życia kulturalnego w mieście i powiecie. Ten nowy model działania placówek kultury opracowano i wprowadzono w życie nie gdzie indziej a właśnie w Sokołowie. Jako eksperymentalny i jedyny w kraju! Po roku eksperymentowania ,,sokołowski model” miał być upowszechniany w innych regionach Polski. Premier Tejchma chciał więc na własne oczy zobaczyć, jak „to - to” funkcjonuje, jak się sprawdza w działaniu i przekonać się, czy warto takie rozwiązania popierać. Mnie - promotorowi ,,eksperymentu” i moim koleżankom i kolegom w Powiatowego Ośrodka Kultury ogromnie zależało na dobrej ocenie naszej pracy. Stawaliśmy na głowie, by wszystko wypadło jak najlepiej. A z nami oczywiście działał nasz równie niezawodny, co nieprzewidywalny ,,najlepszy kierowca świata” Janek Godlewski. Był podniecony stosownie do rangi wydarzenia, a nawet bardziej. Pogadałem więc z nim w cztery oczy, by utemperować emocje i wykluczyć ewentualne ,,genialne” pomysły, z których był znany. Wszystko szło jak z płatka. Nasz Gość zwiedził Powiatowy Ośrodek Kultury i wszystkie znajdujące się w nim placówki: kino, bibliotekę, studio nagrań, pracownię filmową i fotograficzną, ogniska artystyczne, radio-klub, pracownię usług plastycznych, kawiarnię.... Wszędzie oczywiście tętniło życie, więc wszędzie z wszystkimi wdawał się w rozmowy, ,,drążąc” temat i nabierając przekonania, że ,,eksperyment sokołowski” ma się dobrze, sprawdza się w działaniu. Wizytowanie trochę się przeciągnęło, ale obiad też przygotowaliśmy u siebie, więc niespodzianek być nie powinno. O dobry stół i miłą obsługę zadbała restauracja PSS „Podlasianka”, a Jaś Godlewski pomagał w dowożeniu wszystkiego z jej kuchni i kredensu do naszej specjalnie urządzonej „sali biesiadnej”. Idziemy więc na obiad zadowoleni zadowoleniem Gościa, otwieramy drzwi, zapraszamy na poczęstunek, a tu... na honorowym miejscu za stołem siedzi sobie nasz nieoceniony Janek i pałaszuje kanapki. Konsternacja, zamieszanie. Co on tu robi? Skąd się wziął? Kelnerki pobladły, co niektórzy zesztywnieli, a premier jakby nigdy nic wita się z niespodziewanym gościem i pyta, które kanapki lepsze, te ze śledziem czy te z szynką? Zaprasza do stołu... Zasiadł więc Jasiu przy premierze i nawet nie czekając na zakończenie przemówienia I sekretarza KP PZPR wypalił: ,,Panie Premierze, czy Panu nie wstyd, że ja, kura, nasze zespoły muszę wozić po kraju i za granicę takim ,,rzęchem?” Miejscowymi władzami zatrzęsło z oburzenia, a towarzysz Premier na to: „Ja się nie wstydzę, ale pan przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej mógłby się zawstydzić, jeżeli jest tak, jak mówicie”. A Jasiu dalej: Pan przewodniczący już dawno, kura, kupiłby mi „Autosana”, ale nie może, kura, bo nie ma limitu, kura, na zakupy inwestycyjne i asygnaty na autokar, kura. No to jesteśmy w domu - mówi wyraźnie rozbawiony Premier: Ja załatwię asygnatę i dam połowę środków. Jeśli pan przewodniczący dołoży resztę, bierzcie autokar i... w drogę!

Nie minął miesiąc, a Jaś z fasonem podjechał pod Ośrodek Kultury nowiusieńkim ,,Autosanem”, a jego szelmowski uśmiech mógł oznaczać tylko jedno: Widzicie? Tak się załatwia sprawy! Miał farta, ale... trafił na wicepremiera i Ministra Kultury Józefa Tejchmę. Ot, co!

Wacław Kruszewski

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z prof. Janem Izdebskim –wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w ...