Tak było
Od pani Leokadii Tykockiej ,kierującej siedlecką redakcją
Trybuny Mazowieckiej dostałem prestiżowe dla mnie zadanie. Miałem wyszukać i
opisać do świątecznego numeru gazety jakiegoś weterana pamiętającego
wigilię Bożego Narodzenia z czasów wojny i okupacji .Ochoczo wziąłem się
za realizację zadania, które mieściło się w moich zainteresowaniach. Z wielu rozmów z żyjącymi jeszcze Żołnierzami
AK i moim zwierzchnikiem Lucjanem Maraskiem- V-ce przewodniczącym prezydium
powiatowej rady narodowej w Sokołowie uzyskałem adres i namiary na pana
Jankowskiego- leśniczego w Holenderni. gm Sterdyń. Lucjan znał leśnika oraz jego
wojenne i okupacyjne dzieje więc ułatwił mi kontakt z człowiekiem ,który o
swoich przeżyciach nie z każdym chciał rozmawiać .Przyjął mnie gościnnie, ale
już po pierwszym pytaniu zderzyłem się ze skromną wiedzą o naszej historii .Moją
ze szkół i Jankowskiego z jego z życia
. Na pytanie czy pamięta pan
wieczerzę wigilijną z czasów okupacji odpowiedział pytaniem ; pamiętam ,ale o którą
okupację pan pyta ? Urodziłem się w polskiej rodzinie na Litwie i odwołując się
do poematu Adama Mickiewicza „ Litwo
Ojczyzno moja przeżyłem 4 okupacje .Encyklopedycznie wymienił wszystkie z
datami ,od buntu Gen. Żeligowskiego po niemiecką okupację Wilna o wyzwolenie którego walczył w szeregach AK ,by następnie uciekać do Polski przed
kolejnym okupantem wyłapującym
sojuszników operacji „Ostra Brama” Udało
się z kilkoma kolegami -leśnikami uciec z transportu na Sybir i ruszyli przez
puszczę Rudnicką i Białowieską do Polski
.Żywiąc się pędrakami i roślinami wygłodzeni i zmęczeni długą drogą dotarli w
Wigilię Bożego Narodzenia 1944 roku na stację kolejową w Białymstoku. A tu żołnierze
radzieccy wprost z wagonów rozdają ludziom chleb. Osłabiony głodem i odurzony
zapachem czarnego wojskowego chleba
podszedłem i ja do wagonu wyzwolicieli i wyciągnąłem rękę po upragniony
chleb czego do dziś nie mogę sobie darować zakończył powieść leśniczy Jankowski
z poleceniem bym napisał jak mówił. Tak zrobiłem i zadowolony pognałem do
Siedlec oddając tekst i zdjęcia do redakcji. Zdjęcia zrobiłem przy okazji
zaproszony przez leśniczego do przejażdżki dwukółką po lesie w którym trwały
prace. W świątecznym magazynie Trybuny Mazowieckiej ilustrowały artykuł o
zwalczaniu szkodników leśnych.
Wacław
Kruszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz