czwartek, 6 lutego 2025

 Jedna z kilkudziesięciu Sokołowskich ulic opisana w mojej książce

Ulica majora Franciszka Świtalskiego

 Na osiedlu Miłosna, od ulic Praweckiego do Powstańców Śląskich biegnie ulica komendanta  sokołowskiego konspiracyjnego obwodu Armii Krajowej „Sęp” „ Proso” majora Franciszka „Sochy” Świtalskiego  .Niewyjaśniona do dziś tragiczna śmierć Sochy w przededniu wyzwolenia naszego powiatu obrosła legendami. Wielu żołnierzy nie wierzy w rzekomo nieszczęśliwy wypadek zawodowego oficera przy czyszczeniu broni na kwaterze w Czekanowie. Bo trudno uwierzyć że major nie wiedział jak obchodzić się z osobistą bronią. Rozmawiałem przed laty z „Miśką” Marią Finkówną , łączniczką majora ,córką kierownika szkoły Kazimierza Finka u którego kwaterował komendant. Jej też trudno było uwierzyć.                                                                     Ostatnią drogę od dworu Dernałowiczów w Repkach do gospodarstwa p.Błońskiego w Kamiance odtworzyliśmy z p, Jasiem Adamczykiem szukając odpowiedzi na pytanie Jak zginął major Franciszek Świtalski. Kiedy poczciwą „Warszawą” zajechaliśmy na podwórze BŁońskiego  w progu powitała nas niezbyt przyjaźnie Jego matka. Z miotłą ruszyła na” małego Jasia” a do syna gniewnie rzuciła” znowu ten antyhryst przyszedł wyciągnąć cię z domu Nigdzie nie pójdziesz!  Robota w polu  Czeka .Ja już nie mam sił wszystkiego doglądać a wam się znowu wojaczki zachciewa Z tego tylko nieszczęście będzie.”Na co p. Błoński-„Niech mamusia nie gada tylko zrobi jajecznice. przecież goście do nas zawitali. Tak się nie godzi gości przyjmować” Wzruszające słowa starszego już mężczyzny do swojej sędziwej matki zapadły mi głęboko w pamięci i bardzo żałuję. że chyba nigdy w młodości i wieku dojrzałym nie zwracałem się do swojej matki z takim uczuciem i takimi słowami Nikt mnie  tego nie nauczył. A kiedy już poznałem z literatury piękne  ziemiańskie  obyczaje -matki zabrakło.,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 Szanowni słuchacze i studenci Sokołowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku! Dziękuję serdecznie, że tak licznie przyszliście do Sokołowskiego...