Polskie złoto
Po 77 latach od wyjazdu z Polski
i tułaczki po świecie, pułkownik Ignacy Matuszewski (zmarły w Londynie w 1948
r.) i major Henryk Floyar-Rajchman (zmarły w Nowym Jorku w 1958 r.)
symbolicznie powrócili do Polski. Ich szczątki spoczęły w ojczystej ziemi, 10
grudnia 2016 roku w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Obaj byli
wojskowymi, politykami i wysokimi rangą urzędnikami w rządach okresu
międzywojennego. Najbardziej zasłynęli jednak z akcji wywiezienia na Zachód na
początku II wojny światowej osiemdziesięciu ton złota z polskich rezerw
państwowych. Chociaż razi mnie polityka ekshumacyjna IPN-u, to sprowadzenie do
kraju prochów tych dwóch zasłużonych dla Polski oficerów, odbieram jako akt
historycznie słuszny i zasadny. Dzięki temu nasza wiedza wzbogaciła się o mało znane
fakty związane z losem Funduszu Obrony Narodowej i Polskiego Skarbu w czasie II
wojny światowej. Jego ocalenie zawdzięczamy właśnie tym dwóm oficerom. Nie bez
znaczenia jest też udział w akcji naszego rodaka, porucznika Krystyna
Ostrowskiego z Korczewa. Ten znający kilka języków obcych i mający dobre
kontakty z kręgami dyplomatycznymi i europejską arystokracją, młody hrabia
Ostrowski był na wagę złota, które trzeba było ratować, by mieć za co
organizować polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i utrzymać Rząd RP we Francji i w
Anglii. Wojenną historię Polskiego Skarbu Narodowego można poznać z
interesującego filmu pt. „Złoty pociąg” produkcji polsko - rumuńskiej z 1986
roku. Ukazuje on podróż Polskiego Skarbu Narodowego rozpoczętą 5 września 1939
roku w Warszawie i wiodącą przez trzy kontynenty a zakończoną w 1947 roku. Tomasz
Zaliwski w roli pułkownika i ministra Górskiego przekonywująco realizował w tym
filmie zadania, które we wrześniu 1939 roku zlecono pułkownikowi Ignacemu
Matuszewskiemu. Miał on do dyspozycji kilka autobusów z Państwowej Wytwórni
Papierów Wartościowych z przypadkowymi kierowcami, a w ekipie na dodatek kilku
niemieckich szpiegów kierowanych przez oficera Abwehry Langa. Całą drogę od
Warszawy, przez Siedlce, Lublin, Łuck, Dubno, Śniaty aż do granicy rumuńskiej,
złota kolumna była atakowana przez niemieckie samoloty. W Rumunii, której rząd
premiera Calinescu nie uległ presji Hitlera i zezwolił na tranzyt polskich
skarbów narodowych, cały czas trwał pojedynek oficerów wywiadów: polskiego -
Bobruka i rumuńskiego - Montenau z diabolicznym Langiem, wspomaganym przez
rumuńskich faszystów. Brawurowe akcje szpiegowskie, gry i pułapki mylące
przeciwnika, a w tle zabiegi dyplomatyczne polskiego rządu internowanego w
Rumunii. Ambasador Niemiec w Rumunii Fabrycjus twierdził, że polski skarb to
zdobycz wojenna Rzeszy, a Polacy chcą za to złoto odbudować swoją armię. Groził
Rumunom zemstą za pomoc, jakiej udzielają Polakom. Calinescu odpierał te ataki,
powołując się na traktaty o traktowaniu jeńców wojennych, które hitlerowskie
Niemcy podpisały. Przypłacił to jednak życiem, zastrzelony przez rumuńskich
faszystów. Cały film B. Poręby w konwencji wojennego kryminału ukazuje trudne
losy II Rzeczpospolitej, opuszczonej przez sojuszników w chwili największego
zagrożenia. Nie mogliśmy w 1939 roku liczyć nawet na przyjęcie naszego skarbu
narodowego przez neutralną Szwecję. Jak dobrze byłoby i dziś obserwując poczynania
polskiej dyplomacji, zastanowić nad kierunkami naszej polityki. Czytelników zaś
zapewne najbardziej zainteresuje udział naszego rodaka Krystyna Ostrowskiego z
Korczewa w akcji ratowaniu Polskiego Skarbu Narodowego. Pierwsza duża partia
cennego ładunku, osiemdziesiąt ton złota ze skarbca Narodowego Banku Polskiego,
wyruszyła w nocy z 4 na 5 września 1939 roku z Warszawy, przez Siedlce do
Brześcia nad Bugiem. W Siedlcach pułkownik Matuszewski zboczył do Korczewa, by
pozyskać do ekipy hrabiego Krystyna Ostrowskiego z uwagi na jego znajomość
języków obcych, kontakty dyplomatyczne z okresu pracy w agendach Ligi Narodów
oraz kontakty w sferach arystokratycznych krajów leżących na trasie wędrówki
polskiego złota. Do transportu dołączyła także jego żona Wanda, nieletnia
wówczas córka Beata i matka, Helena z Tyszkiewiczów Ostrowska. Musieli sami zapewnić
sobie własny transport z zapasem benzyny. Beata Ostrowska - Harris, która jest
obecnie jedynym żyjącym uczestnikiem tej niezwykłej eskapady wspomina, jakim
zagrożeniem był ich samochód całkowicie wypełniony szklanymi pojemnikami z
benzyną podczas częstych ataków niemieckich samolotów, naprowadzanych na
transport przez ukrytych w ekipie agentów. Pamięta też, że jej matka musiała w
Bejrucie sprzedać cenną rodzinną pamiątkę, by pokryć koszty pobytu, czego
odmówił im pułkownik Matuszewski, chroniący każdy gram cennego ładunku. O
dalszych losach Polskiego Skarbu można znaleźć wiele interesujących artykułów w
internecie. Więcej informacji i co najważniejsze pochodzących od pani Beaty
Harris - Ostrowskiej, bezpośredniego świadka tych wydarzeń moglibyśmy usłyszeć,
gdyby kierownicy naszych placówek kultury zaprosili panią Beatę Ostrowską -
Harris na spotkanie z Sokołowianami. Nie udało mi się przekonać do tego pomysłu
byłej dyrektor Biblioteki to może jej następczyni zrealizuje moją propozycję, a
sądzę, że naprawdę warto, zaś panu dyrektorowi Marcinowi Celińskiemu nieśmiało
sugeruję upowszechnienie filmu przy okazji różnych imprez w Sokołowskim Ośrodku
Kultury. A wszystkich rodaków zachęcam do zwiedzania muzeum w Korczewie i
zapoznania się z pasjonującą historią rodu i pałacu: wszak „Do pani na
Korczewie” pisał sam Cyprian Kamil Norwid, Cat - Mackiewicz zabiegał o łaskawe
spojrzenia „zielonych oczu” Renaty Ostrowskiej, a ich ojciec porucznik Krystyn
Ostrowski podążając przez ogarniętą wojną Europę i dalej przez trzy kontynenty chronił polski
Skarb Narodowy przed Niemcami.
Wacław Kruszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz