Tak było! Komunikacja Sokołowa z …Watykanem?
W roku 1973 Uniwersytet Warszawski chciał
zbadać potrzeby kulturalne młodzieży wiejskiej i możliwości ich zaspokajania
przez placówki kultury. Zgodziłem się na udział sokołowskiego domu kultury w
tych naukowych badaniach i ze względów praktycznych zaproponowałem by je
przeprowadzić w gminie Jabłonna Lacka. Grupę studentów postanowiliśmy zakwaterować
w Ośrodku Wypoczynkowym w Gródku nad Bugiem zaś samo kierownictwo delegacji w
hotelu pracowniczym tutejszej Cukrowni. Staraliśmy się jako gospodarze ułatwiać
kontakty ankieterom spotykania studentów z młodzieżą wiejską, organizować
wspólne imprezy kulturalne i sportowe. Zapraszaliśmy studentów na koncerty
jazzowe i na dyskoteki do domu kultury w Sokołowie. I raz jeden mogło to się
przykro skończyć dla studentów i ich młodych asystentów, a dzisiaj profesorów
Antoniego Kamińskiego i Piotra Chmielewskiego. Po tańcach w domu kultury
studencka brać wyszła wieczorem zaczerpnąć świeżego powietrza do parku Adama
Mickiewicza przy kościele księży Salezjanów. Chcąc popisać się swoją tajną
wiedzą studenci wmawiali koleżankom, że odblaski księżyca na miedzianej blasze
dachu kościoła dowodzą, że Salezjanie prowadzą właśnie radiową komunikację z
Watykanem. Żart został potraktowany śmiertelnie poważnie, a plotka rychło
dotarła do wiadomych „czynników”. Ubowcom to wystarczyło! Sprowadzono więc do
Sokołowa samochody z aparaturą pelengacyjną i pilnie przeszukiwano fale eteru
wokół kościoła. Oczywiście na próżno, i tak doszło do bezprecedensowej kompromitacji
Urzędu Bezpieczeństwa. Odtąd za studentami chodzili ormowcy i pilnie zapisywali
wszystko, nawet śpiewane młodą piersią teksty nowych utworów Szpotańskiego, z
których pewien refren brzmiał mniej więcej tak: „A że była to wielka świnia
dali mu order Lenina”. Tego już jednak obrońcy władzy nie mogli darować.
Opiekunom studentów zagrożono interwencją u rektora UW, co dla nich mogło
oznaczać złamanie karier naukowych a samym studentom wydaleniem ze studiów.
Oberwałoby się i mnie, gdyby nie odważna postawa oficera milicji Adama Kruzla,
członka naszego zespołu muzycznego AMIGO grającego w domu kultury na
akordeonie. A o tym i o Adamie jeszcze napiszę, bo warto.
Wacław Kruszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz