czwartek, 28 grudnia 2023

Album Rodzinny. Spotkania w Bibliotece Miejskiej im. Gałczyńskiego

 

Album Rodzinny. Spotkania w Bibliotece Miejskiej im. Gałczyńskiego




Zdjęcia z odsłonięcia pomnika w Paulinowie poświęconego Henrykowi Oleksiakowi „Wichurze”. Z archiwum Wacława Kruszewskiego

Zaprosili mnie pani Maria Koc - dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury i pan Stanisław Oleksiak - Prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej na spotkanie z cyklu „Album Rodzinny Sokołowa Podlaskiego”. Te spotkania to w mojej ocenie jedna z najlepszych form edukacyjnych i integracyjnych imprez Sokołowskiego Ośrodka Kultury. Wcześniej gościliśmy w Sokołowie wnuka Księcia Michała Ogińskiego - pana Ivo Załuskiego i  profesora Wojciecha Pędicha - syna znanego fotografa, społecznika i burmistrza Sokołowa. Na tych spotkaniach nie byłem osobiście, ale słyszałem, że była możliwość zadawania pytań, co nie tylko wzbogaciło ich wartość edukacyjną, ale i zmobilizowało słuchaczy do aktywności. Szedłem więc na kolejne spotkanie z kilkoma pytaniami, na które nie znalazłem odpowiedzi mimo, że w tematyce AK-owskiej jestem zorientowany, o czym świadczą moje felietony zamieszczane w lokalnych gazetach. Wiedzę o Armii Krajowej wyniosłem z opowieści dziadka Pawła z Bachorzy i radia marki Pionier słuchanego konspiracyjnie u Bolka Bałkowca w jego domu przy moście na ulicy Siedleckiej. Przy tym nasze konspiracyjne metody słuchania audycji Radia Wolna Europa nie wynikały z obawy o ewentualne represje węszącej bezpieki, ale z możliwości narażenia się na gniew instytucji dla nas srogiej, to jest mamy Bolka pilnującej, byśmy odrabiali lekcje a nie słuchali wrogich rozgłośni. Mając więc wybór: poznanie zakazanych i przemilczanych w szkole tematów lub łamanie sobie głowy sinusami i kosinusami wybieraliśmy audycje Jana Nowaka Jeziorańskiego czego ani Bolek ani ja nie żałujemy do dziś. W późniejszym okresie tę wiedzę wzbogacałem czytając Wrocławski Tygodnik Katolicki, który tematyce podziemnego państwa polskiego i Armii Krajowej poświęcał całe strony. Czytał ten tygodnik nawet I sekretarz KP PZPR Kazimierz Witt, ale bał się go kupować osobiście w istniejącym do dziś kiosku „Ruchu” przy skwerze Adama Mickiewicza i prosił mnie bym dostarczał mu gazetę owiniętą w Trybunę Ludu. Były to czasy mojego kierowania Powiatowym Domem Kultury. Znając zainteresowania sekretarza tematyką AK - owską postanowiłem przerwać panujące wokół tego tematu tabu i zorganizować pierwsze w Sokołowie publiczne spotkanie z żyjącymi żołnierzami AK z naszego regionu. Okazją do tego stało się wydanie książki pt. „Droga przez las” Witolda Retki. Zdobyłem kilka egzemplarzy i dałem uczestnikom opisanych tam wydarzeń by poznali jak ich walkę z okupantem opisał autor tej pierwszej książki o partyzantach AK z oddziału „Wichury” Oleksiaka wydanej przez wydawnictwo „Iskry” w 1964 roku. Po kilku dniach odebrałem kilkanaście niepochlebnych opinii o samym autorze i jego książce. Mając zapewnienie, że na spotkaniu z autorem powiedzą jak było naprawdę z wysadzeniem magazynów paliwa na stadionie w Sokołowie, odbiciem więźniów czy spaleniem akt niemieckiego urzędu pracy przy ulicy Wolności, zaprosiłem Witolda Retkę do Sokołowa na spotkanie autorskie w ramach obchodów Dni Oświaty, Książki i Prasy. Żeby nadać temu spotkaniu godną rangę uprosiłem profesora Antoniego Piotrkowskiego by zechciał je poprowadzić w kawiarni „Niespodzianka” - jedynym wtedy wyposażonym w meble lokalu ciągle budującego się Powiatowego Domu Kultury. Na zapowiedziane plakatami i przez radiowęzeł spotkanie przyszły tłumy, ale mimo apelów profesora i moich nikt z zebranych nie zadał ani jednego pytania. Nikt nie sprostował nieprawdziwych opisów i pod tym względem była to moja porażka. Przepraszałem autora jak umiałem, tym bardziej, że wcześniej zapewniałem go o ciekawych informacjach, jakie uzyska z ust żyjących bohaterów swojej książki, a mogłoby się to przyczynić do poprawienia treści w kolejnym wydaniu książki. Witold Retka był tym szczerze zainteresowany, dlatego przyjął zaproszenie właśnie do Sokołowa, chociaż miał liczne propozycje z warszawskich domów kultury i świetlic robotniczych. Tak w maju 1964 roku poznałem pana Stanisława Oleksiaka, żonę jego brata Henryka, panią Zofię Zalewską - Oleksiak i ich syna. Zainteresowanych losami „Wichury” odsyłam do ciekawej książki - pamiętnika, jaki zdążyła napisać pani Zofia pod takim właśnie tytułem. Książka jest w naszej bibliotece, a chociaż podniszczona licznym wypożyczeniami, to paniom bibliotekarkom ujmy nie przynosi, bo świadczy o zainteresowaniu czytelników i popularnością tej książki wśród Sokołowian. Wracajmy jednak do tego majowego spotkania żołnierzy AK z pisarzem w 1964 roku. Kiedy już w biurze po spotkaniu wypłacałem autorowi honorarium zadzwonił telefon. Pełen obaw podniosłem słuchawkę, ale w niej odezwał się znajomy głos pana Jasia Adamczyka z propozycją bym przyjechał do hotelu pani Ireny Kucewiczowej i wziął ze sobą pisarza, aby tu w lokalu, gdzie nie ma ubeków posłuchał ich relacji. Na moją uwagę, że mogli przecież swobodnie wypowiedzieć się w kawiarni pan Jasio zarzucił mi, że zaprosiłem tam na spotkanie ubeków i chciałem, by przy nich mówili o sprawach, za które wielu z nich przesiedziało po parę lat w więzieniach. Pisarz nie wyraził zgody i wyjechał do Warszawy uznając, że zrobił już swoje, i za co otrzymał przecież należne honorarium. Spakowałem więc magnetofon marki Tonette i sam pojechałem Warszawą na ulicę Franciszka Wilczyńskiego, gdzie w drewnianym, piętrowym budynku mieścił się hotel pani Kucewiczowej - miejsce spotkań sokołowskich żołnierzy Wichury Oleksiaka. Nagrałem ich swobodne i barwne opowieści, które opisane, wzbogaciły archiwum Studia Nagrań Powiatowego Domu Kultury. Niestety moi następcy mieli inny stosunek do naszej najnowszej historii i ślad po tych nagraniach zaginął. Na szczęście, kierujące dzisiaj instytucjami kultury w mieście panie Maria Koc i Hanna Lecyk dbają by wszystko, co w historii Sokołowa jest ważne, zostało zachowane. „Album Rodzinny Sokołowa” - cykliczne spotkania ze znanymi i zasłużonymi dla naszego miasta ludźmi, organizowane przez Sokołowski Ośrodek Kultury czy prowadzona przez bibliotekę Pracownia Dokumentacji Dziejów Miasta i portal internetowy gromadzący i prezentujący archiwalne zdjęcia Sokołowa i jego mieszkańców zasługują na powszechne uznanie. Na koniec jednak mała łyżeczka dziegciu do beczki miodu, jaką uczciliśmy pobyt w Sokołowie Przewodniczącego Zarządu Głównego ŚZŻ AK Stanisława Oleksiaka - niestrudzonego strażnika pamięci AK - owskiej, jak zasłużenie nazwałem Go w jednym z moich felietonów. Dlaczego organizatorzy tego spotkania nie dali możliwości zadawania pytań bądź wypowiedzi licznie przybyłym słuchaczom? Czyżby ubecja w Sokołowie była wiecznie żywa?

Wacław Kruszewski

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z prof. Janem Izdebskim –wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w ...