sobota, 9 marca 2024

Lubię majowe, dawne dni

Lubię majowe, dawne dni



Pamiętam tamte maje z pochodów 1-majowych, jak teraz mówią przymusowych. Pamiętam te dni z zabaw ludowych na stadionie i wielu spotkań mieszkańców Sokołowa z literatami i dziennikarzami organizowanych przez Dom Kultury i Bibliotekę. W pamięci pozostało mi takie spotkanie z Janem Gerhardem, pisarzem i naczelnym redaktorem „Tygodnika Forum” w Gminnej Bibliotece w Bielanach kierowanej przez panią Alinę Pietrzakową. Wchodzimy do skromnej salki Gminnej Spółdzielni, zatłoczonej po brzegi mieszkańcami wsi. Od progu wójt gminy wita pisarza takim tekstem: „Panie pułkowniku, sierżant Władysław Brodziak melduje mieszkańców wsi Bielany na spotkaniu w ramach Dni Oświaty, Książki i Prasy. Po chwili pisarz i wójt wykonują rytualnego niedźwiedzia, co zebrani kwitują oklaskami na stojąco. Okazało się, że pułkownik Jan Gerhard, autor powieści „Łuny w Bieszczadach”, na podstawie której powstał znany filmowy dramat wojenny „Ogniomistrz Kaleń” z Wiesławem Gołasem w roli głównej był dowódcą 34 pułku, w którym służył sierżant Władysław Brodziak, obecny wójt gminy. Krwawe bieszczadzkie drogi obu żołnierzy spotkały się po latach w małej podlaskiej wiosce. Oczywiście zrobiłem serię zdjęć z tego spotkania, ale wszystkie zostały zabrane łącznie z negatywami z archiwum domu kultury przez funkcjonariuszy, prowadzących rozległe śledztwo w sprawie zabójstwa pisarza w sierpniu 1971 roku. Tamte maje kojarzą mi się jeszcze z Bibliobusem: pierwszą w Polsce ruchomą biblioteką na kółkach. Pomysł przywiozłem z Danii, gdzie posłał mnie Minister Kultury i Sztuki prof. Aleksander Krawczuk, bym poznał organizację, finansowanie i działalność tamtejszych domów kultury. Gościnni gospodarze w mieście urodzin Andersena zaproponowali wycieczkę po duńskich wioskach autobusem zabudowanym regałami pełnymi książek, zmyślnie zabezpieczonych przed wypadaniem na równie jak u nas wyboistych i krętych drogach w okolicach Odense. Półki regałów ustawiono pod kątem do podłogi i dodatkowo zamontowano regulowane ściskacze. Taki patent zastosował także Wiesiek Olszewski, wykonawca adaptacji naszego autobusu marki Robur na potrzeby ruchomej biblioteki. 1 maja 1983 roku, (czy mogło być inaczej?) sokołowska biblioteka na kółkach ruszyła w teren. Niebawem Polska Kronika Filmowa utrwaliła pracę kierowniczki Barbary Wielogórskiej i kierowcy Jana Gęsiny, docierającego o stałych dniach i godzinach do najodleglejszych wsi nadbużańskich z dobrą i oczekiwaną przez czytelników książką. Analiza ekonomiczna zrobiona po kilku miesiącach działalności ruchomej biblioteki wykazała duże oszczędności w kosztach wypożyczeń książek z Bibliobusu, w porównaniu do kosztów tych samych wypożyczeń z punktów bibliotecznych, nie mówiąc o jakości obsługi czytelników i zasobach księgozbioru. Później, drugi taki bibliobus podarowaliśmy Wojewódzkiej Bibliotece w Siedlcach. Uroczystą wstęgę, w trakcie majowych Dni Oświaty, Książki i Prasy przecinał Wojewoda Siedlecki płk dypl. pilot dr Janusz Kowalski. Tym miłym gestem staraliśmy się przekonać bibliotekarzy do pożytków, jakie przynosi integracja instytucji kultury. Niestety, bez rezultatu, bo my Polacy nie potrafimy grać zespołowo, o czym przekonuję się i jako kibic piłki nożnej i jako obywatel śledzący w TV majowy pogrzeb generała Wojciecha Jaruzelskiego. Dlatego wolę wspominać tamte maje, kiedy potrafiliśmy grać zespołowo dla wspólnego dobra.

Wacław Kruszewski



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z prof. Janem Izdebskim –wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w ...