czwartek, 14 grudnia 2023

Polskie złoto

Polskie złoto



Mjr Henryk Floyar-Rajchman, źródło Wikipedia

Po 77 latach od wyjazdu z Polski i tułaczki po świecie, pułkownik Ignacy Matuszewski (zmarły w Londynie w 1948 r.) i major Henryk Floyar-Rajchman (zmarły w Nowym Jorku w 1958 r.) symbolicznie powrócili do Polski. Ich szczątki spoczęły w ojczystej ziemi 10 grudnia 2016 roku w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Obaj byli wojskowymi, politykami i wysokimi rangą urzędnikami w rządach okresu międzywojennego. Najbardziej zasłynęli jednak akcją wywiezienia na Zachód na początku II wojny światowej osiemdziesięciu ton złota należącego do polskich rezerw państwowych.



Płk Ignacy Matuszewski, źródło Wikipedia

Chociaż razi mnie polityka ekshumacyjna IPN-u, to sprowadzenie do kraju prochów tych dwóch zasłużonych dla Polski oficerów, odbieram jako akt historycznie słuszny i zasadny. Dzięki temu nasza wiedza wzbogaciła się o mało znane fakty związane z losem Funduszu Obrony Narodowej i Polskiego Skarbu w czasie II wojny światowej. Jego ocalenie zawdzięczamy właśnie tym dwóm oficerom. Nie bez znaczenia jest też udział w akcji naszego rodaka, por. Krystyna Ostrowskiego z Korczewa. Znający kilka języków obcych i mający dobre kontakty z kręgami dyplomatycznymi i europejską arystokracją, młody hrabia Ostrowski był na wagę złota, które trzeba było ratować, by mieć za co organizować polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i utrzymać Rząd RP we Francji i w Anglii.

Wojenną historię polskiego Skarbu Narodowego można poznać z interesującego filmu pt. „Złoty pociąg” produkcji polsko-rumuńskiej z 1986 roku w reżyserii Bohdana Poręby. Ukazuje on epopeję rozpoczętą 5 września 1939 roku w Warszawie i zakończoną w 1947 roku po podróży przez trzy kontynenty. Aktor Tomasz Zaliwski przekonywująco odtworzył w tym filmie zadania, które we wrześniu 1939 roku zlecono pułkownikowi Ignacemu Matuszewskiemu. Do realizacji tej misji płk Matuszewski miał do dyspozycji kilka autobusów z Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych z przypadkowymi kierowcami, a na dodatek w tej ekipie znalazło się kilku niemieckich szpiegów kierowanych przez oficera Abwehry Langa. Całą drogę wiodącą z Warszawy, przez Siedlce, Lublin, Łuck, Dubno, Śniaty aż do granicy rumuńskiej, „złota” kolumna była atakowana przez niemieckie samoloty. W Rumunii, której rząd premiera Calinescu nie uległ presji Hitlera i zezwolił na tranzyt polskich skarbów narodowych, cały czas trwał pojedynek oficerów wywiadów: ze strony polskiej– Bobruka i ze strony wywiadu rumuńskiego–Munteanu przeciwko diabolicznemu Langowi z niemieckiej Abwehry, którego wspomagali rumuńscy faszyści. Brawurowe akcje szpiegowskie, gry i pułapki dla zmylenia przeciwnika, a w tle zabiegi dyplomatyczne polskiego rządu internowanego w Rumunii. Ambasador Niemiec w Rumunii Fabricius twierdził, że polski skarb to zdobycz wojenna Rzeszy, a Polacy chcą za ten kruszec  odbudować swoją armię. Groził Rumunom odwetem za pomoc, jakiej udzielają Polakom. Premier Calinescu odpierał te ataki, powołując się na traktaty o traktowaniu jeńców wojennych, które Niemcy przecież podpisały. Przypłacił to życiem, zastrzelony przez rumuńskich faszystów. Cały film zrealizowany w konwencji wojennego kryminału ukazuje trudne losy II Rzeczpospolitej, opuszczonej przez sojuszników w chwili największego zagrożenia. Nie mogliśmy w 1939 roku liczyć nawet na przyjęcie naszego skarbu narodowego przez neutralną Szwecję. A jak byłoby dziś, warto się zastanowić obserwując współczesne poczynania polskiej dyplomacji.


Ambasador III Rzeszy w Rumunii Wilhelm Fabricius (z lewej) i faszysta rumuński Horia Sima, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe

Czytelników zapewne zainteresuje udział naszego rodaka Krystyna Ostrowskiego z Korczewa w tych wydarzeniach. Pierwsza duża partia cennego ładunku, czyli osiemdziesiąt ton złota ze skarbca Narodowego Banku Polskiego, wyruszyła w nocy z 4 na 5 września 1939 roku z Warszawy, przez Siedlce do Brześcia nad Bugiem. W Siedlcach pułkownik Matuszewski zboczył do Korczewa, by pozyskać do swojej ekipy Krystyna Ostrowskiego, z uwagi na jego znajomość języków obcych, kontakty dyplomatyczne z okresu pracy w agendach Ligi Narodów oraz jego znajomości w sferach arystokratycznych krajów leżących na trasie wędrówki polskiego złota. Krystyn Ostrowski zgodził się wziąć udział w misji, a do całej grupy dołączyła także jego żona Wanda, nieletnia wówczas córka Beata i oraz matka; Helena z Tyszkiewiczów Ostrowska. Musieli oni zapewnić sobie własny transport z zapasem benzyny. Beata Ostrowska-Harris, która jest obecnie jedynym żyjącym uczestnikiem tej niezwykłej eskapady wspominała, jakim zagrożeniem dla pasażerów był ich samochód całkowicie wypełniony szklanymi pojemnikami z benzyną, podczas częstych ataków niemieckich samolotów, naprowadzanych na transport przez ukrytych w ekipie agentów. Pamięta też, że jej matka musiała w Bejrucie sprzedać cenną rodzinną pamiątkę, by pokryć koszty pobytu, czego odmówił im pułkownik Matuszewski, chroniący każdy gram cennego ładunku. O dalszych losach polskiego skarbu można znaleźć wiele interesujących artykułów w Internecie.

Więcej informacji i co najważniejsze pochodzących z pierwszej ręki, bo od samej pani Beaty Harris-Ostrowskiej jako bezpośredniego świadka wydarzeń, moglibyśmy usłyszeć, gdyby kierownicy naszych placówek kultury zaprosili ją na spotkanie z Sokołowianami. Nie udało się przekonać do tego byłej dyrektor biblioteki, ale może jej następczyni zrealizuje moją propozycję. Naprawdę warto. Zaś panu dyrektorowi Marcinowi Celińskiemu nieśmiało sugeruję upowszechnienie filmu o pani Beacie przy okazji różnych imprez o charakterze patriotycznym i poznawczym. Wszystkich rodaków zachęcam także do zapoznania się z historią rodu Ostrowskich oraz do zwiedzania korczewskiego muzeum. „Do Pani na Korczewie” wszak pisał sam C. K. Norwid a i Cat-Mackiewicz zabiegał o łaskawe spojrzenia „zielonych oczu” kolejnej damy z Korczewa.

 

Wacław Kruszewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

    Wspmnienie o niezwykłej kobiecie Sokołowska rodzina animatorów kultury doznała wNiedzielę     17 08 2014      kolejnej wielkiej straty...