Nowy dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury dr Jacek Drążkiewicz zamierza zorganizować jubileusz tej zasłużonej dla miasta i powiatu instytucji. Poprosił mnie o pomoc w opisie historii powstania firmy którą teraz kieruje. To cenna inicjatywa potwierdzająca szacunek dla tradycji i ludzi którzy ją budowali przez 60 lat. Przeczytajcie fragment tej historii dotyczący budowy domu kultury. i dołóżcie swoje wspomnienia z kontaktów z Sokołowską Kulturą.
W zbiórce społecznych pieniędzy na ten fundusz, powiat sokołowski osiągał bardzo dobre wyniki, chcąc zapewnić sobie stałe finansowanie rozpoczętej inwestycji. Z jakim zaangażowaniem zbierano pieniądze, niech świadczy taka urzędnicza historyjka, która zapamiętałem z roku 1964. Do Wydziału Kultury i Sztuki, przyszedł pan Bartel ze wsi Grzymki gm. Ceranów, po decyzję o przydzieleniu dotacji na budowany przez mieszkańców wsi Dom Ludowy. Po jego wyjściu zauważyłem worek oparty o piec kaflowy. Wybiegłem z pokoju, ale interesanta już nie było. Zajrzałem do worka a w nim jakieś mięso. Natychmiast udałem się do mojego szefa p. Józefa Boreckiego Wiceprzewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej i zameldowałem o znalezisku i wizycie w Wydziale inicjatora budowy domu ludowego. Pan Józef, jak zawsze, spokojnie i bez emocji wydał mi polecenie. Miałem zobaczyć jakie to mięso, ustalić jego cenę na wolnym rynku, u pani Zofii Jazurkowej kierowniczki Wydziału Handlu, następnie u dozorcy p. Jana Małychy zważyć zawartość, podzielić na trzy części, obliczyć i zebrać należność od trzech beneficjentów i najdalej następnego dnia przedstawić przewodniczącemu dowód wpłaty na konto Funduszu Odbudowy Stolicy i Kraju. I jeszcze jedno- powiadomi pan komitet budowy, że na otwarcie domu ludowego przyjadę osobiście pod warunkiem, że na poczęstunek przyrządzą ryby z Bugu, a nie zakazaną cielęcinę. A ponieważ zapowiadają się goście z województwa, niech nie serwują swoich wyrobów alkoholowych w których, nie wiem dlaczego, warszawiacy nie gustują . Tylko pani Jazurkowa odmówiła udziału w tej transakcji uznając, że konsumpcja zakazanej przez władze cielęciny, jest wysoce naganna i grozi nieokreślonymi bliżej konsekwencjami. Obowiązuje bowiem zakaz uboju cieląt, zatem obrót cielęciną jest karalny. Pani Zofia radziła, by zgłosić to zdarzenie na MO, bo może się to źle dla mnie skończyć. Pełen obaw, wykonałem jednak polecenie mojego zwierzchnika i sokołowski Fundusz Odbudowy Stolicy i Kraju wzbogacił się o 85 zł. uzyskanych od przewodniczącego, dozorcy i kierownika.
W zbiórce społecznych pieniędzy na ten fundusz, powiat sokołowski osiągał bardzo dobre wyniki, chcąc zapewnić sobie stałe finansowanie rozpoczętej inwestycji. Z jakim zaangażowaniem zbierano pieniądze, niech świadczy taka urzędnicza historyjka, która zapamiętałem z roku 1964. Do Wydziału Kultury i Sztuki, przyszedł pan Bartel ze wsi Grzymki gm. Ceranów, po decyzję o przydzieleniu dotacji na budowany przez mieszkańców wsi Dom Ludowy. Po jego wyjściu zauważyłem worek oparty o piec kaflowy. Wybiegłem z pokoju, ale interesanta już nie było. Zajrzałem do worka a w nim jakieś mięso. Natychmiast udałem się do mojego szefa p. Józefa Boreckiego Wiceprzewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej i zameldowałem o znalezisku i wizycie w Wydziale inicjatora budowy domu ludowego. Pan Józef, jak zawsze, spokojnie i bez emocji wydał mi polecenie. Miałem zobaczyć jakie to mięso, ustalić jego cenę na wolnym rynku, u pani Zofii Jazurkowej kierowniczki Wydziału Handlu, następnie u dozorcy p. Jana Małychy zważyć zawartość, podzielić na trzy części, obliczyć i zebrać należność od trzech beneficjentów i najdalej następnego dnia przedstawić przewodniczącemu dowód wpłaty na konto Funduszu Odbudowy Stolicy i Kraju. I jeszcze jedno- powiadomi pan komitet budowy, że na otwarcie domu ludowego przyjadę osobiście pod warunkiem, że na poczęstunek przyrządzą ryby z Bugu, a nie zakazaną cielęcinę. A ponieważ zapowiadają się goście z województwa, niech nie serwują swoich wyrobów alkoholowych w których, nie wiem dlaczego, warszawiacy nie gustują . Tylko pani Jazurkowa odmówiła udziału w tej transakcji uznając, że konsumpcja zakazanej przez władze cielęciny, jest wysoce naganna i grozi nieokreślonymi bliżej konsekwencjami. Obowiązuje bowiem zakaz uboju cieląt, zatem obrót cielęciną jest karalny. Pani Zofia radziła, by zgłosić to zdarzenie na MO, bo może się to źle dla mnie skończyć. Pełen obaw, wykonałem jednak polecenie mojego zwierzchnika i sokołowski Fundusz Odbudowy Stolicy i Kraju wzbogacił się o 85 zł. uzyskanych od przewodniczącego, dozorcy i kierownika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz