poniedziałek, 18 sierpnia 2025

 

Przejrzałem  ostatnio sterty  pieczołowicie zachowanych plansz dokumentujących działalność domu kultury z lat mojej aktywności w sokołowskiej kulturze. Nie znalazłem podobnych opisujących okres od 2014 roku tj od czasu kierowania tą firmą przez dyr, Celińskiego. Jeśli do tego dodać niechęć do wydania nawet skromnej broszury na 50 lecie Domu Kultury która przypadła na kadencje Celińskiego.  poznaliśmy intencję i praktykę  późniejszych dyrektorów. Opisałem historie powstania Domu Kultury na prośbę Marii  Koc. Miała być uzupełniona  o dokonania moich następców .Nie zrobiono tego.  Z lenistwa czy z przyjętej praktyki negowania przeszłości.. Z zapałem wzięto się za niszczenie wszystkiego co zostało "po komunie" Nie udało  się zniszczyć wszystkiego co  dobrego zostało  w sokołowskiej  kulturze po komunie "


. Został chociażby okazały budynek Domu Kultury zaprojektowany przez architektów radzieckich z pracowni Rudniewa-autorów  projektu Pałacu Kultury i Sztuki  w Warszawie.  Na szczęście nie spotkałem jeszcze postulatu rozebrania tego budynku ze strony nawiedzonych fałszerzy historii  Jak wiemy " warszawscy bolszewicy" nawołują do rozbiórki Pałacu Kultury i Nauki.

niedziela, 17 sierpnia 2025


 

Po latach poszukiwań odnaleziono negatywy zdjęć klubu fotograficznego Powiatowego Domu Kultury. Fotoreporterzy tego klubu /Heniek Rudaś ,Leszek Piećko, Wojtek Paczuski, Kuba Pietrzykowski, Grzegorz Piaskowski i Henryk Rosochacki w latach 1964-1976  dokumentowali fotograficznie wszystko co ważnego działo się w mieście i powiecie  sokołowskim. Doceniając wartości historyczne tych zdjęć pani Maria Koc, moja następczyni na stanowisku dyrektora domu kultury ,zleciła ich cyfrowy zapis.  Mamy więc najbogatsze archiwum fotograficzne z czasów PRL-u w tej części Polski. Przez 3 miesiące opisywałem z Pawłem  Kryszczukiem te zdjęcia wg wymogów archiwalnych  i  co zrozumiałe nie wszystkie udało się  opisać. Największe problemy były i są z ustaleniem nazwisk bohaterów wydarzeń zamieszczonych na zdjęciach, oraz miejsc i dat ich wykonania. Żyjemy teraz w oparach kłamstw rozpowszechnianych przez polityków i dziennikarzy.  Zdjęcia nie kłamią. Dlatego proszę o ich opisanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń 600 letniego Sokołowa. Mam też w swoich zbiorach pokaźną  ilość zdjęć które będę zamieszczał na stronie fb. Łączy nas kultura i Sokołow Każdemu kto uzupełni prezentowane zdjęcie oczekiwanymi danymi prześlę w podarunku swoją książkę pt. Patroni naszych ulic.

                                         Pozdrawiam” ptaki i krzaki „czyli nowych i rdzennych mieszkańców Sokołowa

niedziela, 10 sierpnia 2025



 




Major Feliks Jaworski




O

bchodzimy kolejną rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości, a w niej Święto Wojska Polskiego. Z tej okazji chciałbym czytelnikom przybliżyć postać bohatera wojny       z bolszewikami z 1920 roku, walczącego m.in. o Skrzeszew, uchwycenie mostu na Bugu we Frankopolu i odcięcie dywizjom sowieckim odwrotu. W serialu telewizyjnym Wojna i miłość (2010-) jest fragment ukazujący działania tzw. „szwadronów śmierci”, do których przyłączyli się młodzi ziemianie z kresowych majątków – brat i siostra – by zemścić się na komisarzach, za śmierć ojca i pohańbienie jego córki. Tym oddziałem dowodził major Feliks Jaworski. Zanim znalazł się      na Podlasiu, wsławił się walkami na Wołyniu, gdzie zdobywał pociągi   z zaopatrzeniem Armii Czerwonej, a nawet radiostacje, z których prowadził dezinformacyjne rozmowy. Jak wiadomo, już we wrześniu 1919 roku szyfry Armii Czerwonej zostały złamane przez por. Jana Kowalewskiego z biura szyfrów WP i miało to olbrzymie znaczenie w całej zwycięskiej wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Więcej o tej ciekawej sprawie pisze w swej książce Grzegorz Nowik[1]. 

Wyczyny bojowe majora Jaworskiego, jako żywo przypominają bohaterów sienkiewiczowskich powieści. Gdyby Sienkiewicz żył, zapewne nasza literatura, a później i filmy, wzbogaciłyby się o fascynujące dzieła „ku pokrzepieniu serc”, z bohaterskim majorem w roli głównej. Kim zatem był major Feliks Jaworski? Był wielkim patriotą i odważnym do szaleństwa żołnierzem. Zofia Kossak-Szczucka w powieści Pożoga (1922) tak opisuje majora… 


Miał w sobie jakąś charyzmę. Musiano go słuchać i podporządkować się. Cechowała go niesamowita ambicja i dzika odwaga, pogarda dla codziennej powszechnej etyki, a przede wszystkim tajemnicza siła prowadzenia ludzi, wzbudzania w nich entuzjastycznego szału i fantastycznego przywiązania. Siła ujarzmiająca. Kochał swych żołnierzy miłością dziką i czułą zarazem. A żołnierze ubóstwiali go bez pamięci.





Ochotnicza jazda mjr. Feliksa Jaworskiego

Zaś Zdzisław Niemen, w artykule Zagończycy, tak go charakteryzuje: 


Na polu walk Jaworski jest przykładem męstwa i nieustraszonej odwagi. Nie ma dlań prawie sytuacji, w której by się cofnął. Nie ma ognia nieprzyjacielskiego, w który by nie skoczył. W najstraszliwszym gwiździe kul wrażych idzie spokojnie rzucając słowa komend, torując sobie drogę szablą, rewolwerem, ręcznym granatem. Żołnierz zawsze go widzi w pierwszym szeregu.


Doceniając te przymioty charakteru majora, Marszałek Piłsudski powierzył mu zorganizowanie ochotniczej jazdy składającej się z trzech pułków Lubelskiego, Wołyńskiego i Siedleckiego. Na Sztab Dywizji zwanej Ochotniczą Jazdą Majora Jaworskiego wybrano Lublin. Biedna Ojczyzna mogła zapewnić ochotnikom tylko broń i amunicję. Reszta, aby z ochotników zrobić bitnych żołnierzy, zależała od talentów organizacyjnych i determinacji majora Jaworskiego. Czas naglił. Bolszewicy stali pod Warszawą. Do ofensywy znad Wieprza, uważanej przez historyków wojskowości za manewr strategiczny przesądzający losy wojny 1920 roku, zdołano przeszkolić i wyposażyć tylko pięć szwadronów Jazdy Ochotniczej. A mimo to Naczelny Wódz w rozkazie do generała Rydza-Śmigłego ujawnił, że pod względem operacyjnym, bezpośrednio podlegać mu będą: dowódca 3 armii frontu środkowego, gen. Władysław Sikorski; dowódca 4 armii oraz major Jaworski ze swą grupą Jazdy. Było to niebywałe wyróżnienie dla majora Jaworskiego, potwierdzone bezpośrednimi rozkazami Naczelnego Wodza. Marszałek kładł nacisk na działania, „aby były piorunujące”. Takie właśnie były, bo wykonywał je major Feliks Jaworski ze swoimi ułanami. W składzie 21 dywizji Piechoty Górskiej gen. Andrzeja Galicy, po sforsowaniu rzeki Wieprz, toczy zwycięskie boje o Kock, Radzyń, Łuków i Siedlce. 


W kilka dni od rozpoczęcia kontrofensywy, major Jaworski po zajęciu Mordów, wysyła patrole w kierunku Drohiczyna i Sokołowa, od których dowiaduje się, że w Sokołowie są znaczne siły bolszewickie – kilka baterii dział i liczne tabory. Podejmuje decyzję odcięcia odwrotu przez Bug w okolicach Skrzeszewa i Frankopola. Nie mógł wziąć całej jazdy do szybkiego przemarszu i błyskawicznego uderzenia. Ze wszystkich szwadronów wybrano ludzi posiadających najmniej wyczerpane konie i utworzono szwadron zbiorowy o liczebności 99 szabel. Na jego czele major Jaworski ruszył w kierunku Frankopola. Brzegiem rzeki pod osłoną nocy grupa ułanów prowadzona przez syna właściciela folwarku Frankopol – ułana Gościńskiego, zniosła rosyjską obronę mostu otwierając drogę ułanom Jaworskiego, którzy wypadli na szosę od strony Skrzeszewa, pomiędzy kolumnami wycofujących się dywizji rosyjskich spod Warszawy. Powstało nieopisane zamieszanie i wkrótce panika ogarnęła stłoczonych na przeprawie, niedoszłych zdobywców Warszawy, Berlina i Paryża. Niespodziewany, gwałtowny atak kilkudziesięciu ułanów majora Jaworskiego rozbił sowiecką dywizję, zdobył olbrzymie tabory, mnóstwo broni palnej, ponad 40 dział i wziął do niewoli 400 jeńców. To niebywałe zwycięstwo major Feliks Jaworski okupił śmiercią 12 ułanów, w tym syna właściciela folwarku Frankopol – ułana Jana Gościńskiego. Na rozwidleniu dróg do Wirowa i Skrzeszewa,  w miejscu jego śmierci, postawiono pomnik poświęcony żołnierzom Ochotniczej Jazdy majora Feliksa Jaworskiego, z której narodził się 22 Pułk Ułanów. W Kościele w Skrzeszewie wmurowano tablicę pamiątkową, zaś na cmentarzu, w centralnej jego części, leży duży głaz z rzeźbą przedstawiającą majora. W tle trzy metalowe lance – maszty zwieńczone metalowymi proporcami w barwach pułkowych. Niedaleko od pomnika w kierunku północno-wschodnim, usytuowana jest kwatera żołnierzy poległych w 1920 roku. W Szkole Podstawowej w Skrzeszewie, na pierwszym piętrze, wisi tablica upamiętniająca nadanie szkole  w 1999 roku, zaszczytnego imienia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Zwycięstwo w bitwie o Skrzeszew Ochotniczej Jazdy majora Jaworskiego, zmusiło dowództwo sowieckie do zmiany drogi odwrotu trzem swoim dywizjom. Stało się to 19 sierpnia 1920 roku tu pod Skrzeszewem i Frankopolem i ten wiekopomny dzień ustanowiony został Dniem Święta 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Warto o tym pamiętać nie tylko przy okazji rocznicowych obchodów i świąt kościelnych, ale także przy okazji turystycznych wycieczek nad Bug, w okolice Wirowa, Rudnik     i Frankopola. Jakimi byłyby Drohiczyn, Skrzeszew, Sokołów i inne nasze miasta i wioski, gdyby nie tacy bohaterowie jak major Feliks Jaworski i zebrani przez niego z podlaskich dworów i zaścianków – ułani ochotnicy. 


------------------------------------------------------------

[1] Grzegorz Nowik: Zanim złamano „Enigmę” rozszyfrowano Rewolucję. Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918-1920, Warszawa 2010.

czwartek, 7 sierpnia 2025

10 maja 1964 rok Delegacja Rządu  składa wieniec na otwarciu Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince Nas interesują nazwiska dzielnych harcerek dźwigających ten wieniec.


 Po latach poszukiwań odnaleziono negatywy zdjęć klubu fotograficznego Powiatowego Domu Kultury. Fotoreporterzy tego klubu /Heniek Rudaś ,Leszek Piećko, Wojtek Paczuski, Kuba Pietrzykowski, Grzegorz Piaskowski i Henryk Rosochacki w latach 1964-1976  dokumentowali fotograficznie wszystko co ważnego działo się w mieście i powiecie  sokołowskim. Doceniając wartości historyczne tych zdjęć pani Maria Koc, moja następczyni na stanowisku dyrektora domu kultury ,zleciła ich cyfrowy zapis.  Mamy więc najbogatsze archiwum fotograficzne z czasów PRL-u w tej części Polski. Przez 3 miesiące opisywałem z Pawłem  Kryszczukiem te zdjęcia wg wymogów archiwalnych  i  co zrozumiałe nie wszystkie udało się  opisać. Największe problemy były i są z ustaleniem nazwisk bohaterów wydarzeń zamieszczonych na zdjęciach, oraz miejsc i dat ich wykonania. Żyjemy teraz w oparach kłamstw rozpowszechnianych przez polityków i dziennikarzy.  Zdjęcia nie kłamią. Dlatego proszę o ich opisanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń 600 letniego Sokołowa. Mam też w swoich zbiorach pokaźną  ilość zdjęć które będę zamieszczał na stronie fb. Łączy nas kultura i Sokołow Każdemu kto uzupełni prezentowane zdjęcie oczekiwanymi danymi prześlę w podarunku swoją książkę pt. Patroni naszych ulic.

                                         Pozdrawiam” ptaki i krzaki „czyli nowych i rdzennych mieszkańców Sokołowa





Po latach poszukiwań odnaleziono negatywy zdjęć klubu fotograficznegPo latach poszukiwań odnaleziono negatywy zdjęć klubu fotograficznego Powiatowego Domu Kultury. Fotoreporterzy tego klubu /Heniek Rudaś ,Leszek Piećko, Wojtek Paczuski, Kuba Pietrzykowski, Grzegorz Piaskowski i Henryk Rosochacki w latach 1964-1976  dokumentowali fotograficznie wszystko co ważnego działo się w mieście i powiecie  sokołowskim. Doceniając wartości historyczne tych zdjęć pani Maria Koc, moja następczyni na stanowisku dyrektora domu kultury ,zleciła ich cyfrowy zapis.  Mamy więc najbogatsze archiwum fotograficzne z czasów PRL-u w tej części Polski. Przez 3 miesiące opisywałem z Pawłem  Kryszczukiem te zdjęcia wg wymogów archiwalnych  i  co zrozumiałe nie wszystkie udało się  opisać. Największe problemy były i są z ustaleniem nazwisk bohaterów wydarzeń zamieszczonych na zdjęciach, oraz miejsc i dat ich wykonania. Żyjemy teraz w oparach kłamstw rozpowszechnianych przez polityków i dziennikarzy.  Zdjęcia nie kłamią. Dlatego proszę o ich opisanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń 600 letniego Sokołowa. Mam też w swoich zbiorach pokaźną  ilość zdjęć które będę zamieszczał na stronie fb. Łączy nas kultura i Sokołow Każdemu kto uzupełni prezentowane zdjęcie oczekiwanymi danymi prześlę w podarunku swoją książkę pt. Patroni naszych ulic.

                                         Pozdrawiam” ptaki i krzaki „czyli nowych i rdzennych mieszkańców Sokołowao Powiatowego Domu Kultury. Fotoreporterzy tego klubu /Heniek Rudaś ,Leszek Piećko, Wojtek Paczuski, Kuba Pietrzykowski, Grzegorz Piaskowski i Henryk Rosochacki w latach 1964-1976  dokumentowali fotograficznie wszystko co ważnego działo się w mieście i powiecie  sokołowskim. Doceniając wartości historyczne tych zdjęć pani Maria Koc, moja następczyni na stanowisku dyrektora domu kultury ,zleciła ich cyfrowy zapis.  Mamy więc najbogatsze archiwum fotograficzne z czasów PRL-u w tej części Polski. Przez 3 miesiące opisywałem z Pawłem  Kryszczukiem te zdjęcia wg wymogów archiwalnych  i  co zrozumiałe nie wszystkie udało się  opisać. Największe problemy były i są z ustaleniem nazwisk bohaterów wydarzeń zamieszczonych na zdjęciach, oraz miejsc i dat ich wykonania. Żyjemy teraz w oparach kłamstw rozpowszechnianych przez polityków i dziennikarzy.  Zdjęcia nie kłamią. Dlatego proszę o ich opisanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń 600 letniego Sokołowa. Mam też w swoich zbiorach pokaźną  ilość zdjęć które będę zamieszczał na stronie fb. Łączy nas kultura i Sokołow Każdemu kto uzupełni prezentowane zdjęcie oczekiwanymi danymi prześlę w podarunku swoją książkę pt. Patroni naszych ulic.


                                         Pozdrawiam” ptaki i krzaki „czyli nowych i rdzennych mieszkańców Sokołowa

 

Po latach poszukiwań odnaleziono negatywy zdjęć klubu fotograficznego Powiatowego Domu Kultury. Fotoreporterzy tego klubu /Heniek Rudaś ,Leszek Piećko, Wojtek Paczuski, Kuba Pietrzykowski, Grzegorz Piaskowski i Henryk Rosochacki w latach 1964-1976  dokumentowali fotograficznie wszystko co ważnego działo się w mieście i powiecie  sokołowskim. Doceniając wartości historyczne tych zdjęć pani Maria Koc, moja następczyni na stanowisku dyrektora domu kultury ,zleciła ich cyfrowy zapis.  Mamy więc najbogatsze archiwum fotograficzne z czasów PRL-u w tej części Polski. Przez 3 miesiące opisywałem z Pawłem  Kryszczukiem te zdjęcia wg wymogów archiwalnych  i  co zrozumiałe nie wszystkie udało się  opisać. Największe problemy były i są z ustaleniem nazwisk bohaterów wydarzeń zamieszczonych na zdjęciach, oraz miejsc i dat ich wykonania. Żyjemy teraz w oparach kłamstw rozpowszechnianych przez polityków i dziennikarzy.  Zdjęcia nie kłamią. Dlatego proszę o ich opisanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń 600 letniego Sokołowa. Mam też w swoich zbiorach pokaźną  ilość zdjęć które będę zamieszczał na stronie fb. Łączy nas kultura i Sokołow Każdemu kto uzupełni prezentowane zdjęcie oczekiwanymi danymi prześlę w podarunku swoją książkę pt. Patroni naszych ulic.

                                         Pozdrawiam” ptaki i krzaki „czyli nowych i rdzennych mieszkańców Sokołowa

poniedziałek, 4 sierpnia 2025


    Jak widać moje teksty nie pasują pani do portalu Życia Sokołowa . Naiwnie sądziłem, że od zdolnej i wykształconej na katolickiej uczelni można i należy oczekiwać więcej jak pospolitej bijatyki politycznej wspieranej kłamstwem i odwracaniem znaczenia słów byle dokopać przeciwnikowi. Jak pani wiadomo jestem od urodzenia Sokołowianinem. Od dziecka zainteresowanym historią mojego miasta i jego zacnych mieszkańców. Szczególnie tych, którzy zostawili trwały ślad w 6 wiekowym rozwoju naszej małej ojczyzny. Dlaczego nie sprzyja pani takim pożytecznym inicjatywom. a wybrała sposób na niszczenie liderów nie swojej  grupy politycznej ? Takie działania żulików uważających się za żurnalistów mogą doprowadzić  do tego  ,że na stanowiska dyrektorów i burmistrzów w Sokołowie będą organizowane łapanki. Jak mało kto znam się na organizacji, finansowaniu i upowszechnianiu kultury co potwierdzają lata doświadczeń zawodowych i kierunkowe studia uniwersyteckie. W czasach słusznie minionych obroniłem dom kultury  w Sokołowie przed jego zawłaszczeniem na  największy w woj. warszawskim  Dom Towarowy. Zorganizowałem i wyposażyłem go w najlepsze środki techniczne służące twórczości i upowszechnieniu kultury. Te narzędzia pracy od  autokaru, bibliobusu, kin ruchomych, instrumentów muzycznych, maszyn poligraficznych kamer filmowych i aparatów fotograficznych i filmowych, studia nagrań, stolarni i pracowni usług plastycznych pozwalały  znacząco wzbogacać skromny budżet domu kultury.  Moi następcy wyzbyli się tych narzędzi a ponadto zniszczyli wszelkie archiwa i dokumenty. Ostatnio  zginęła taśma filmowa  Polskiej Kroniki Filmowej z lat siedemdziesiątych o Sokołowskim Domu Kultury którą  wyprosiłem u kolegi z wojewódzkiego zarządu kin by pozwolił nam j zachować i nie odsyłać z filmem fabularnym do którego był przypisany. Wcześniej ze studia nagrań bezpowrotnie zniszczono nagrania wywiadów żyjących wówczas żołnierzy AK Stanisława Trebnio, Jana Adamczyka , Mariana Jakubika i brata "Wichury" Henryka Oleksiaka, Stanisława Oleksiaka. Taśmy z tymi wywiadami były opisane i zachowane w studiu nagrań mieszczącym się tam gdzie teraz jest studio KRP. Walczącym z komuną patriotom o wdzięcznych pseudonimach Zasmażka, Fulo, Miki taśmy te były bardziej przydatne do nagrań muzyki dyskotekowej. I głos naszych bohaterów został bezpowrotnie utracony Mam w swoich zbiorach broszurę z wykazem wyposażenia domu kultury z roku 1976, z ostatniej inwentaryzacji po  pamiętnym pożarze sali kinowej. Później już takich wykazów nie robiono by ułatwić bezczelną grabież majątku. Do dziś jestem pytany co się stało z autokarem ,który u premiera i ministra kultury Józefa Tejchmy załatwił Jasio Godlewski podczas pamiętnego obiadu premiera w domu kultury, co z maszynami zakładu poligraficznego, co z wyposażeniem kawiarni Niespodzianka z ladami chłodniczymi i ekspresem do kawy oraz automatyczną szafą grającą, co maszynami stolarskimi na których pracował Tadeusz Kowalczyk w pracowni

usług plastycznych, co z profesjonalnym wyposażeniem studia nagrań w stacjonarne i reporterskie magnetofony, kamery video magnetowidy  i miksery do montażu filmów oraz setkami płyt winylowych  i taśm magnetofonowych spektakli teatralnych i występów  w Sokołowie gwiazd estrady., co z wyposażeniem pracowni filmowej i fotograficznej w nowoczesne aparaty  fotograficzne i kamery filmowe z których Pentaflex 16 m/m kosztowała tyle co samochód m-ki Warszawa. Takich pytań bez odpowiedzi, mógłbym jeszcze zadać więcej ale kogo to interesuje ? Mnie na pewno bo gromadziłem to wyposażenie latami wykorzystując głupie przepisy o utracie zaplanowanych wydatków z końcem roku budżetowego. Bywało ,że 23 grudnia księgowa Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie dzwoniła do mnie  z pytaniem czy jestem zainteresowany wydaniem kilku milionów z jej budżetu na zakupy do końca roku. Byłem zainteresowany chociaż towarów nie było. Natychmiast  z Jankiem Godlewskim luksusowym samochodem m-ki Humber, podarowanym przez ministra Krasińskiego, /tego od chrupiących bułeczek/ jechało się do Warszawy na ulice Filtrową  gdzie w parterze budynku obecnego NIK-u czekały już na mnie czeki na okaziciela z nie ograniczoną kwotą na zakupy. Następnie rajd po centralach  Handlu Zagranicznego Foto -Kino-Film na ulicy Foksal i Komisach na Nowym świecie i Starym Mieście. Obładowani zakupami ,szczęśliwi ,że się udało wracaliśmy do Sokołowa. Nowy Rok zaczynaliśmy rozdzielaniem zakupów na poszczególne pracownie i kluby domu kultury z wpisami do ich wyposażenia. nie było jeszcze komputerów ale  zatrudniona na 1/4 etatu księgowa pani Zofia Kosieradzka  radziła sobie doskonale z ewidencjonowaniem dochodów własnych, wydatków i inwentaryzacją coraz bogatszego wyposażenia.  Dziś, mój kolejny następca, obejmuje stanowisko dyrektora prestiżowej instytucji upowszechnienia kultury  ogołoconej z narzędzi pracy ,z niekompetentną i skłóconą kadrą, zadłużonej na  lata decyzjami byłych władz  i co gorsze bez perspektywy pomocy finansowej z dziurawego budżetu miasta. Nie ma czego zazdrościć ale życzyć  powodzenia i gratulować odwagi wypada.  ,Pamiętam czasy „zesłania” mnie do Siedlec na stanowisko dyrektora Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego 1976-1990 jak byłem atakowany przez  dziennikarzy Tygodnika Siedleckiego bo nie należałem do ich sitwy. Bo odmawiałem finansowania politycznych imprez  Solidarności i  partii, bo 60% budżetu przeznaczałem na tworzenie materialnej bazy kultury, którą pozostawiłem następcom. Pocieszające   dla mnie są czasy ,że coraz częściej docenia się naszą pracę. Moją w kulturze i ludzi mojego pokolenia w każdej dziedzinie życia. Tak trzymać  i nie popuszczać jak mówił papież. Na koniec uprzejmie proszę panią redaktor by nie dawała narzędzi do uprawiania hejtu różnym frustratom na swoim portalu. Jeśli ludzie mają potrzebę wyrażania swojej opinii niech robią to pod nazwiskiem. Jak staram się to robić na swoim blogu   i na stronie naszej biblioteki.




  Przejrzałem  ostatnio sterty  pieczołowicie zachowanych plansz dokumentujących działalność domu kultury z lat mojej aktywności w sokołowsk...