Ulica Tadeusza Kościuszki
B |
ohater dwóch narodów: polskiego i amerykańskiego, ma pomnik na prestiżowej promenadzie Solidarity Drive w Chicago, w Lafayette Park w Waszyngtonie i na polu bitwy pod Saratogą, ma także tablicę pamiątkową w Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych West Point w Filadelfii. Paweł Edmund Strzelecki nadał imię Tadeusza Kościuszki odkrytej przez siebie górze; najwyższemu szczytowi Australii. Imię Kościuszki sławi kopiec w Krakowie i góra na Alasce, miasto Kosciusko w stanie Missippi i fregata rakietowa ORP Gen. T. Kościuszko. Imię Kościuszki dźwigają również trzy mosty w Nowym Jorku. Swojego patrona wspominają także kombatanci I dywizji im. Tadeusza Kościuszki spod Lenino. W setkach polskich miast są ulice Naczelnika zinwentaryzowane w Muzeum im. T. Kościuszki w Maciejowicach, miejscu ostatniej bitwy o niepodległość Polski stoczonej w Powstaniu Kościuszkowskim. Muzeum to powstało z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Maciejowic. Pieniądze na remont zabytkowego zajazdu pochodziły z Funduszu Rozwoju Kultury, a te rachowano przy pomocy wskaźnika procentowego naliczanego od funduszu płac w gospodarce uspołecznionej. A że gospodarka była niemal w całości uspołeczniona, więc pomimo skromnego 1,9 % odpisu, pieniędzy na kulturę nie brakowało. O ułamki tego procentowego wskaźnika z panią Beatą Tyszkiewicz, Mariuszem Dmochowskim i Sokołowianinem gen. Zdzisławem Rozbickim, jako członkowie Narodowej Rady Kultury toczyliśmy boje w Komisji Planowania i w Ministerstwie Finansów, wzmacniając argumenty sekretarza stanu i wiceministra kultury i sztuki Wacława Janasa, głosem ludu. Muzeum w Maciejowicach otwierał w 1988 roku przewodniczący Narodowej Rady Kultury prof. Henryk Suchodolski. Teraz, po załamaniu się systemu finansowania tej ważnej dziedziny życia społecznego, środowiska twórcze nieśmiało postulują ledwie 1% na kulturę z budżetu, bo kapitalistyczny sponsoring nie sprawdził się. Jak będzie, zobaczymy. W Sokołowie, sądząc po inwestycjach w dom kultury i bibliotekę miejską nie jest źle; oby gorzej nie było. Ale kończmy te dywagacje i przejdźmy do ulicy Tadeusza Kościuszki, odchodzącej za posesją dentysty dr Świętosława Dąbrowskiego od ulicy Wolności na wschód w kierunku Parku im. PCK i ul. Magistrackiej. Park ten powstał na dawnym żydowskim cmentarzu w latach pięćdziesiątych XX w. Macewy, czyli pomniki nagrobne w czasie okupacji Niemcy wykorzystali do zrobienia chodnika przy budynku obecnego starostwa powiatowego i tarasu w ciągu kamienic przy Szewskim Rynku. Na pozbawionym nagrobków cmentarzu, już po wojnie, w ramach tzw. prac społecznie użytecznych uczniowie szkoły podstawowej z „ruskich dołów” czyli z ul. Polnej sadzili drzewa, a że były to prace rzeczywiście społeczne i użyteczne zarazem świadczy do dziś oaza zieleni nad Cetynią.
Na ulicy Kościuszki mieszkali znani Sokołowianie: na przykład pani Maria Wolańska nauczycielka j. polskiego i kierowniczka naszej szkoły. Kierowniczką przestała być, gdy jakiś ubek zorientował się, że nasza pani w czasie okupacji była członkiem TON-u, czyli Tajnej Organizacji Nauczycielskiej, prowadzącej na zlecenie polskiego rządu na uchodźctwie nauczanie zakazane przez okupanta. Pani Wolańska przychodziła często na lekcje ze swoim ulubieńcem, jamnikiem Bumsem, który źle znosił nieobecność swojej pani. Kiedy jednak pies znudził się w szkole dyktandem, trzeba było odprowadzić go do domu. Takiego przywileju dosłużył się Tadek Lipski i dostał od kolegów ksywkę „Bums”. Kiedy któryś z nas rzucił hasło „idziemy do Bumsa”, było wiadome, że idziemy na ulicę Długą do sklepu pana Józefa Lipskiego, gdzie za ladą można było spotkać naszego kolegę Tadeusza.
Ze
znanych sokołowskich nauczycieli mieszkali tam również pan Hieronim
Wąż, profesor
chemii Liceum Ogólnokształcącego na Kupientyńskiej oraz pan Feliks
Księżopolski. Ten pierwszy, to ojciec znanego
sokołowskiego działacza „Solidarności” Macieja, a drugi, to syn
organizatorki
przedwojennego Związku Młodzieży Wiejskiej, której marszałek Rydz-Śmigły wręczył
w Warszawie sztandar związku w 1937 roku. Zdjęcie z tej uroczystości zachowało
się i znajduje się w albumie pieczołowicie przechowywanym w biurze posła Marka Sawickiego. Aż
dziw bierze, że na tej krótkiej
ulicy mieszkało tylu znanych Sokołowiaków. Bo i Waldek Iwaniak, przewodniczący Prezydium
Miejskiej Rady Narodowej, a następnie Naczelnik Miasta,
i Roman Przesmycki, działacz Ochotniczej Straży Pożarnej, którego
staraniom zawdzięczamy tablice i elementy dekoracyjne z brązu na pomniku ks.
Brzóski, zniszczone
wcześniej
przez
okupanta, i Zdzisław Burzyński, postrach domniemanych i
rzeczywistych aferzystów czasów PRL-u, i ks. kanonik Kosieradzki, odprawiający poranne
msze w kościele św. Rocha na ul Kosowskiej, i pan Wrzosek, u
którego można było kupić kupon bialskiej wełny na wymarzony, niebieski
garnitur, i żołnierz AK ps. „Iskra”, a po wojnie radca
prawny PZGS-u w Sokołowie pan Edward Mirowski.
Na Kościuszki pod numerem 12
pracowała tajna radiostacja komendanta obwodu „Proso” mjr. Jerzego Sasina,
który ze swoim sztabem ujawnił się w 1944 roku wyzwolicielom i wtedy ślad
po nim zaginął.
Do sklepu „panienek”, jak
się określało siostry zakonne, chodziło się po zawsze świeżutką
śmietanę. Można
było tam
oprawić starą, cenną książkę, zrobić z jednej pierzyny dwie puchowe
kołdry czy wymaglować pościel. Tak
zarabiały na swoje utrzymanie siostry skrytki w Sokołowie
w latach czterdziestych i pięćdziesiątych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz