Jeszcze do niedawna ulica Jurija Gagarina leżąca na północno-zachodnich obrzeżach
Sokołowa przypominała swoim wyglądem księżycowy krajobraz, który pierwszy kosmonauta
świata tak chciał zobaczyć. I Gagarin spełnił to wielkie marzenie ludzkości, jakim był
pierwszy lot człowieka w kosmos, zanim zginął w katastrofie lotniczej 27 marca 1968 roku
podczas pierwszego lotu MIG-15. Dodajmy, że przyczyn również i tej katastrofy do dziś nie
wyjaśniono, mimo kilku niezależnie prowadzonych śledztw m.in. przez KB. Kilka lat temu
komisja kierowana przez pułkownika Igora Kuzniecowa ponownie analizowała przyczyny
wypadku. Stwierdzono w raporcie końcowym, że Gagarin i lecący jako drugi pilot Władmir
Seriogin stracili przytomność z powodu dehermetyzacji kabiny, wskutek czego samolot
uderzył w ziemię. Inni eksperci twierdzili, że katastrofę spowodowali kontrolerzy lotu
dostarczając załodze nieaktualny raport meteo. Jeszcze inni pisali o słabym przygotowaniu
Gagarina do lotu. Brany był też pod uwagę raport mówiący, że katastrofę spowodował inny
samolot przekraczając barierę dźwięku w sąsiedztwie MIG-a pilotowanego przez Gagarina,
czym spowodował niekontrolowany korkociąg jego maszyny. Rodzinie sugerowano też
zamach na życie uwielbianego przez Rosjan Jurija. Wpisywało się to w założony wcześniej i
konsekwentnie realizowany produkt propagandowy, idealnie pasujący do radzieckiego
superbohatera, zwykłego chłopaka z białoruskiej wsi Kłuszyn pod Smoleńskiem, któremu
władza radziecka stworzyła możliwości pierwszego na świecie lotu w kosmos. Ogromnej
popularności Gagarina dowodzi m.in. taka anegdotka: „Kto to jest, ten mały, gruby obok
Gagarina? A, ten…To Chruszczow!” Przez siedem lat od pamiętnego lotu w kosmos Gagarin
był bożyszczem Rosjan i ulubieńcem wielu przywódców państw z całego świata. Na
uroczystej kolacji przyjęła go nawet królowa Wielkiej Brytanii, Elżbieta II. Po wspaniałym
tournée po Związku Radzieckim przyszedł czas również na wizyty w USA, Francji, Brazylii,
Australii, a nawet wyjazd do Afryki i Azji. Witano go wszędzie jak wspólnego bohatera
ideologicznie podzielonego świata. Trzeba przyznać, że spece od propagandy z byłego
Związku Radzieckiego doskonale wypełnili swoje zadanie. Spośród trzydziestu kandydatów
szykujących się do pierwszego lotu ku gwiazdom wybrali właśnie Jurija Gagarina mającego
pożądane pochodzenie narodowe i społeczne oraz cechy charakteru, które można stawiać za
wzór młodym pokoleniom na całym świecie, nie tylko w Rosji. Jeśli dodać do tych walorów
miłą aparycję, nieudawaną skromność i szczerość, mamy idealny materiał na współczesnego
idola. Nic dziwnego, że w Rosji, tak spragnionej dziś sukcesów odżywa gagarinomania.
Imieniem Gagarina nazwano rosyjską kosmiczną rakietę. Powstają pomniki i muzea. Drukuje
się serie nowych znaczków pocztowych. Ukazują się nowe książki takie, jak "Biografia Jurija
Gagarina" Lwa Danilkina. Książka ta zawiera prawdziwy opis życia i dokonań pierwszego
kosmonauty i te fragmenty życiorysu, które w czasach „słusznie minionych” nie pasowały do
oficjalnego modelu radzieckiego bohatera. Przez to książka jest jednak prawdziwsza i
bardziej interesująca. Można się z niej na przykład dowiedzieć, że lądowanie Gagarina w
drodze powrotnej na Ziemię, nieomal skończyłoby się katastrofą, gdy kapsuła nie mogła
odłączyć się od rakiety i że na wysokości 7000 m Gagarin wyskoczył ze spadochronem
unikając twardego lądowania, co w Związku Radzieckim było skrzętnie ukrywaną tajemnicą.
Tak samo, było tajemnicą szczere wyznanie Jurija, że będzie jadł „po rosyjsku”, gdy nie
wiedział jakimi sztućcami posłużyć się na wykwintnej kolacji u królowej Elżbiety.
Z niecierpliwością czekamy teraz na polskie wydanie tej książki. Do tego czasu mam
nadzieję, że mieszkańcy Sokołowa zdążą uporządkować tę ulicę, by była godna swego
patrona. Przede wszystkim zaś chodzi o to, by stan nawierzchni zapewniał bezpieczeństwo
mieszkającym przy niej ludziom. Mieszkańcy osiedla zadeklarowali ponownie swoją pomoc.
Przed laty samodzielnie opodatkowali się również na wykonanie planów i zbudowanie
kolektora sanitarnego, co przecież zmniejszyło znacznie wydatki z ogólnego budżetu miasta.
Niektórzy nawet obok swoich domów wykonali chodniki na swój koszt. Nie czekali więc z
założonymi rękami i nie narzekali, tylko sami poprawili swoje otoczenie. Taka obywatelska
postawa godna jest szacunku i wsparcia Burmistrza i Rady Miasta, bo trzeba abyśmy
księżycowe krajobrazy widzieli patrząc w niebo, a nie rozglądając się na ziemi wokół siebie,
tu w Sokołowie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na zdjęciu wyróznieni statuetką 600 lecia nadania praw miejskich Sokołowowi Podlaskiemu
-
Helikopter... Na jednej z licznych udanych imprez Sokołowskiego Ośrodka Kultury, były starosta sokołowski pan Antoni Czarnocki wspominał...
-
Spełniając życzenia licznych internautów wybrałem opisy kilku sokołowskich ulic i publikuję je na blogu. Będę wdzięczny za Wasze opinie i uw...
-
Tak było! Historia nauczycielką życia – czy uczymy się czegoś z historii? Tak było! - pod takim hasłem będę publikował swoje wspomni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz