piątek, 16 sierpnia 2024

Kolejny fragment z książki "Patroni naszych ulic", która ukaże się niebawem

Ulica Jurija Gagarina 

Jeszcze do niedawna ulica Jurija Gagarina leżąca na północno-zachodnich obrzeżach Sokołowa przypominała swoim wyglądem księżycowy krajobraz, który pierwszy kosmonauta świata tak chciał zobaczyć. I Gagarin spełnił to wielkie marzenie ludzkości, jakim był pierwszy lot człowieka w kosmos, zanim zginął w katastrofie lotniczej 27 marca 1968 roku podczas pierwszego lotu MIG-15. Dodajmy, że przyczyn również i tej katastrofy do dziś nie wyjaśniono, mimo kilku niezależnie prowadzonych śledztw m.in. przez KB. Kilka lat temu komisja kierowana przez pułkownika Igora Kuzniecowa ponownie analizowała przyczyny wypadku. Stwierdzono w raporcie końcowym, że Gagarin i lecący jako drugi pilot Władmir Seriogin stracili przytomność z powodu dehermetyzacji kabiny, wskutek czego samolot uderzył w ziemię. Inni eksperci twierdzili, że katastrofę spowodowali kontrolerzy lotu dostarczając załodze nieaktualny raport meteo. Jeszcze inni pisali o słabym przygotowaniu Gagarina do lotu. Brany był też pod uwagę raport mówiący, że katastrofę spowodował inny samolot przekraczając barierę dźwięku w sąsiedztwie MIG-a pilotowanego przez Gagarina, czym spowodował niekontrolowany korkociąg jego maszyny. Rodzinie sugerowano też zamach na życie uwielbianego przez Rosjan Jurija. Wpisywało się to w założony wcześniej i konsekwentnie realizowany produkt propagandowy, idealnie pasujący do radzieckiego superbohatera, zwykłego chłopaka z białoruskiej wsi Kłuszyn pod Smoleńskiem, któremu władza radziecka stworzyła możliwości pierwszego na świecie lotu w kosmos. Ogromnej popularności Gagarina dowodzi m.in. taka anegdotka: „Kto to jest, ten mały, gruby obok Gagarina? A, ten…To Chruszczow!” Przez siedem lat od pamiętnego lotu w kosmos Gagarin był bożyszczem Rosjan i ulubieńcem wielu przywódców państw z całego świata. Na uroczystej kolacji przyjęła go nawet królowa Wielkiej Brytanii, Elżbieta II. Po wspaniałym tournée po Związku Radzieckim przyszedł czas również na wizyty w USA, Francji, Brazylii, Australii, a nawet wyjazd do Afryki i Azji. Witano go wszędzie jak wspólnego bohatera ideologicznie podzielonego świata. Trzeba przyznać, że spece od propagandy z byłego Związku Radzieckiego doskonale wypełnili swoje zadanie. Spośród trzydziestu kandydatów szykujących się do pierwszego lotu ku gwiazdom wybrali właśnie Jurija Gagarina mającego pożądane pochodzenie narodowe i społeczne oraz cechy charakteru, które można stawiać za wzór młodym pokoleniom na całym świecie, nie tylko w Rosji. Jeśli dodać do tych walorów miłą aparycję, nieudawaną skromność i szczerość, mamy idealny materiał na współczesnego idola. Nic dziwnego, że w Rosji, tak spragnionej dziś sukcesów odżywa gagarinomania. Imieniem Gagarina nazwano rosyjską kosmiczną rakietę. Powstają pomniki i muzea. Drukuje się serie nowych znaczków pocztowych. Ukazują się nowe książki takie, jak "Biografia Jurija Gagarina" Lwa Danilkina. Książka ta zawiera prawdziwy opis życia i dokonań pierwszego kosmonauty i te fragmenty życiorysu, które w czasach „słusznie minionych” nie pasowały do oficjalnego modelu radzieckiego bohatera. Przez to książka jest jednak prawdziwsza i bardziej interesująca. Można się z niej na przykład dowiedzieć, że lądowanie Gagarina w drodze powrotnej na Ziemię, nieomal skończyłoby się katastrofą, gdy kapsuła nie mogła odłączyć się od rakiety i że na wysokości 7000 m Gagarin wyskoczył ze spadochronem unikając twardego lądowania, co w Związku Radzieckim było skrzętnie ukrywaną tajemnicą. Tak samo, było tajemnicą szczere wyznanie Jurija, że będzie jadł „po rosyjsku”, gdy nie wiedział jakimi sztućcami posłużyć się na wykwintnej kolacji u królowej Elżbiety. Z niecierpliwością czekamy teraz na polskie wydanie tej książki. Do tego czasu mam nadzieję, że mieszkańcy Sokołowa zdążą uporządkować tę ulicę, by była godna swego patrona. Przede wszystkim zaś chodzi o to, by stan nawierzchni zapewniał bezpieczeństwo mieszkającym przy niej ludziom. Mieszkańcy osiedla zadeklarowali ponownie swoją pomoc. Przed laty samodzielnie opodatkowali się również na wykonanie planów i zbudowanie kolektora sanitarnego, co przecież zmniejszyło znacznie wydatki z ogólnego budżetu miasta. Niektórzy nawet obok swoich domów wykonali chodniki na swój koszt. Nie czekali więc z założonymi rękami i nie narzekali, tylko sami poprawili swoje otoczenie. Taka obywatelska postawa godna jest szacunku i wsparcia Burmistrza i Rady Miasta, bo trzeba abyśmy księżycowe krajobrazy widzieli patrząc w niebo, a nie rozglądając się na ziemi wokół siebie, tu w Sokołowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z prof. Janem Izdebskim –wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w ...