niedziela, 30 czerwca 2024

Wspomnienie o niezwykłej kobiecie

Wspomnienie o niezwykłej kobiecie

Sokołowska rodzina animatorów kultury doznała kolejnej wielkiej straty. Po zmarłych dyrektorach Sokołowskiego Domu Kultury: Jadzi Witkowskiej, Jadzi Rosłanównej, Henryku Rosochackim odeszła od nas Lucyna Maksimiak; Zasłużony Działacz Kultury, wieloletni organizator życia społecznego i kulturalnego we wsi Hołowienki, znana w całym kraju jako Lucia z Hołowienek. Znali Ją i podziwiali wszyscy. Aleksander Sewruk, dyrektor Teatru Ziemi Mazowieckiej, który mawiał swoim aktorom: „Jest już pani Lucyna ze swoimi strażakami, to możemy zaczynać przedstawienie”. Te słowa to dowód przyjaźni pracowników teatru i mieszkańców maleńkiej, podlaskiej wsi. A bywali u siebie często, jak na prawdziwych przyjaciół przystało. Pani Lucyna jako kierowniczka wiejskiego klubu kultury co miesiąc organizowała wycieczki do teatru Ziemi Mazowieckiej na ulicy Szwedzkiej w Warszawie. Aktorzy teatru także przyjeżdżali do klubu w Hołowienkach, by spotkać się z wiernym widzami. Kontaktom tym sprzyjał Powiatowy Dom Kultury udostępniając swój autokar i informację o spektaklach. Dzięki takim działaniom pani Lucyny PDK w Sokołowie wygrał krajowy konkurs pod nazwą „Wieś Bliżej Teatru”, a Klub Rolnika w Hołowienkach zdobył tytuł najlepszego wiejskiego Klubu Kultury w Polsce a obok tych zaszczytów dwoje dzieci z Hołowienek dostało rowery ufundowane przez pracowników teatru.

Znał Ją i podziwiał Jerzy Kalina, autor Pomnika Niepodległości w parku im. Adama Mickiewicza w Sokołowie oraz pomnika ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Podziwiał panią Lucynę za odwagę w zaproszeniu go do swojej małej wsi, aby dać szansę młodemu artyście do twórczego eksperymentu. Wprawdzie po akcie twórczym polegającym m.in. na sypaniu sproszkowanej farby na drogę usłyszał kilka nieprzyjemnych słów o zmarnowaniu towaru, którym można byłoby pomalować chałupy w całej okolicy, ale nie żywił do niej urazy. Podobnie jak liczni dziennikarze najeżdżający Hołowienki, by pisać o niezwykłej kobiecie, a przepędzani przez nią, bo nie lubiła rozgłosu. Do historii przejdą słowa, jakie w obecności Jadzi Witkowskiej pilotującej tow. Jerzego Kwiatka, kierownika Wydziału Kultury KC PZPR wygłosiła pani Lucyna witając niecodziennego gościa w klubie: „To z pana taki kwiatek panie Kwiatek. Co pan robi w tej Warszawie, że nie możemy dostać węgla dla klubu ?”. Po paru dniach węgiel w klubie się znalazł.

Jeśli dziś z okazji jubileuszu 50-lecia domu kultury w Sokołowie wspominamy różne wydarzenia, to mnie nasuwa się na myśl próba bilansu tego, co dom kultury zawdzięcza pani Lucynie a co za jej pośrednictwem zawdzięczają mieszkańcy Hołowienek domowi kultury. Warto takiego bilansu dokonać by utrwalić w pamięci rodaków życie i pracę Lucyny Maksimiak, współczesnej Siłaczki z podlaskiej wsi. Pamiętam jak z klubu odchodzili do wojska chłopcy z Hołowienek żegnani przez rodziców, dziewczyny i zespół artystyczny. Scenariusz tej klubowej imprezy, pod nazwą „Do woja, marsz do woja” wymyśliła pani Lucyna, by utrwalić przyszłym wojakom miłe wspomnienia z cywila. Z Jadzią Witkowską sprawdziły w praktyce założenia scenariusza organizując udaną i pożyteczną społecznie imprezę. Takich imprez było co nie miara, wszystkie o wysokich walorach wychowawczych i patriotycznych. Dzięki niej dom kultury w Sokołowie dostał nagrodę na Ogólnopolskiej Giełdzie Programowej Domów i Klubów Kultury w Szczecinie. Dlatego wręczony mi na scenie Wojewódzkiego Domu Kultury w Szczecinie okazały bukiet róż szybko przekazałem pani Lucynie wprowadzając w zakłopotanie jurorów i ją samą. To przecież jej pomysły zyskały uznanie. komisji. Nasza była tylko pomoc w ich realizacji. I tej zasady staraliśmy się przestrzegać, bo wiadomo, że sukces ma wielu ojców a tylko porażka jest sierotą. Co znad grobu św. pamięci Lucyny Maksimiak dedykuję moim współczesnym.

 

Wacław Kruszewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z prof. Janem Izdebskim –wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w ...