Spotkania ze słynnymi w świecie Sokołowianami
Zapoczątkowany przeze
mnie cykl spotkań z Sokołowianami, którzy osiągnęli sukcesy w życiu zawodowym i
społecznym przyniósł już pierwszy trwały ślad. Jest nim niewątpliwie wydana aż
we Wrocławiu kolejna książka gen. bryg. dr Zdzisława Rozbickiego pt. „Trochę
wspomnień o przeszłości mieszkańców Sokołowa Podlaskiego”. Generał potwierdził również
swoje związki z Sokołowem i jego mieszkańcami miłym gestem, przesłał bowiem uczestnikom
wrześniowego spotkania w kawiarence „U Radka” tę właśnie książkę. Są w niej
wspomnienia z dzieciństwa i lat młodzieńczych spędzonych w Sokołowie, nieznane
szerzej fakty z czasów okupacji i trudnych, a nierzadko tragicznych, powojennych
losów wielu sokołowskich rodzin. Dużo miejsca poświęca autor także relacjom
polsko-żydowskim. Znalazłem tam ciekawy opis działalności polskich kolejarzy
sabotujących z narażeniem życia okupacyjne przepisy. Potwierdza te mało znane
fakty por. Franciszek Ząbecki - kolejarz z posterunku kolejowego Treblinka w
swojej książce pt. „Wspomnienia dawne i nowe” wydanej przez Instytut Wydawniczy
Pax w 1977 roku. Dla interesujących się historią mam informację, że obie te
książki są w zbiorach naszej biblioteki i warto je przeczytać, by utrwalić w
pamięci współczesnych, kto w nieodległej przeszłości był katem, a kto jego
ofiarami i dlaczego tak emocjonalnie reagujemy na każdą krzywdzącą opinię o zachowaniach
Polaków w czasach hitlerowskiej okupacji. Wprawdzie ta wiedza bardziej
przydałaby się urzędnikom Białego Domu, piszących przemówienia prezydentowi
Obamie, aby ustrzec go przed oczywistymi gafami, niż naszym rodakom. Póki jednak absolwenci Harvardu
będą popisywać się publicznie taką „wiedzą” o najnowszej historii Polski, trzeba
będzie pisać i wydawać takie książki jak Rozbickiego i Ząbeckiego, a przede
wszystkim Edwarda Kopówki i ks. Pawła Rytel-Andranika: „Dam im imię na wieki” o
Polakach z okolic Treblinki ratujących Żydów i przesłać je do Ameryki w
upominku by i tam poznali prawdę.
Kolejne spotkanie odbyło się w Bibliotece Miejskiej z udziałem prof. Jana Izdebskiego. Prof. Izdebski jest wybitnym polskim biochemikiem pracującym do niedawna w zespole zdobywcy nagrody Nobla w dziedzinie nauk medycznych w 1977 roku, prof. Andrew V. Schally'ego, Polaka urodzonego w Wilnie w 1926 roku. Ze spotkania tego ukazała się krótka notatka autorstwa Katarzyny Markusz, z której jednak nic nie wynika ponad to, że takie spotkanie się odbyło. Znający publikacje redaktorki „Wieści Sokołowskich” byli rozczarowani. Oto do Sokołowa przyjeżdża mało znany Sokołowianom nasz rodak z ulicy Lipowej: uczony mający liczący się w świecie dorobek naukowy, wynalazca leku łagodzącego bóle porodowe, autor haseł do encyklopedii, autor wielu artykułów zamieszczanych w prestiżowych pismach naukowych USA, Niemiec. Anglii i Japonii, promotor licznych doktorantów, jeden z czterech polskich naukowców; profesorów zwyczajnych, mających związek z ziemią sokołowską, a obsługująca spotkanie redaktorka „Wieści” nie znajduje powodu, by opisać to czytelnikom gazety pomimo, że miała dostęp do materiałów źródłowych. W piśmie do profesora wyraziłem delikatnie swoją negatywną opinię o profesjonalizmie i kompetencjach redaktorki. W odpowiedzi dostałem uprzejmy list, z którym warto czytelników „Życia Siedleckiego” zapoznać. W moim przekonaniu list ten jest potwierdzeniem, że ciągle nie umiemy docenić i wykorzystać własnego dorobku w myśl hasła „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Redakcja „Życia Siedleckiego” daje takie możliwości, więc w następnym numerze ukaże się artykuł o prof. Janie Izdebskim i jego pracy naukowej w Stanach Zjednoczonych i w Polsce.
Wacław Kruszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz