Patroni naszych ulic - część 4 - ul. Ludwika Górskiego
Szanowali go chłopi, Rosjanie i
papież
Z nazwiskiem Górski spotkałem się w
sokołowskim szpitalu. Rolnik z Ceranowa opowiadał o mi o tym, jak po wojnie
cała wieś ujęła się za „dziedzicem”, aresztowanym przez UB za rzekomą
współpracę z okupantem. Ta opowieść dotycząca Józefa Górskiego warta jest upowszechnienia
przez historyków; tym bardziej, że zakończyła się sukcesem. Wprawdzie Górskim
majątek rozparcelowano, ale dzięki postawie i wstawiennictwu ceranowskich
rolników nikogo z rodziny nie wywieziono na „białe niedźwiedzie”.
Światowy
umysł
Spadkobiercy Ludwika Górskiego w
Ceranowie chronili mieszkańców wsi przed wywózkami do Niemiec dając im zaświadczenia,
że są zatrudnieni w ich gospodarstwie. Już w 1853 roku Ludwik Górski twierdził,
że „nie może naród funkcjonować, jeżeli nie respektuje takich wartości jak
kultura i religia. Człowiek źle wychowany w rodzinie, bez ugruntowanego systemu
wartości, nie będzie w stanie budować dobrze funkcjonującego społeczeństwa. Nie
wystarczy zmienić instytucje, politykę, rządy, żeby było dobrze - trzeba zacząć
od właściwego wychowania”. Słowa te nic nie straciły ze swej trafności i są nam
szczególnie dzisiaj potrzebne. Jakże przydałby się naszej klasie politycznej
choćby jeden taki polityk, jakim był Ludwik Górski - dziedzic Ceranowa i Sterdyni.
W swoim długim życiu (1818-1908) doskonale łączył teorię z praktyką. Był
uczonym - prekursorem socjologii wsi, a jednocześnie rolnikiem ekonomistą -
dobrze znającym politykę rolną w Prusach, w Niemczech, Szkocji i Anglii.
Pierwszy w Europie analizował, z socjologicznego punktu widzenia, problematykę
polskiej wsi i porównywał ją z problemami wsi w Prusach czy w Wielkopolsce.
Pierwszy w Polsce pisał o sytuacji kobiet wiejskich, cierpiących z powodu
alkoholizmu mężów i synów. Badał związki pijaństwa z przestępczością na
podstawie akt sądowych. I tu jest nie tylko ekonomistą i socjologiem, ale również
pedagogiem społecznym.
Przyjaciele
ze Sterdyni
W swoim wzorowo prowadzonym
gospodarstwie w Sterdyni zorganizował szpital i łaźnię. Zniósł pańszczyznę
uznając, że z ekonomicznego punktu widzenia to po prostu mało wydajna praca - wykonywana
z reguły niedbale, a często niechętnie, jak praca „na państwowym” w ustroju socjalistycznym.
Mało jest dzisiaj takich odważnych, którzy wbrew interesom swoim i swojego środowiska,
dbają o właściwy stosunek przełożonego do podwładnego, o poszanowanie godności osobistej,
dotrzymywanie obietnic czy zobowiązań. I tutaj Górski jest pionierem i wzorem
dla współczesnych. O jego stosunku do włościan niech świadczy zdarzenie z 1902
roku, które miało miejsce w katedrze Św. Jana w Warszawie, podczas obchodów
60-lecia jego pracy obywatelskiej organizowanych m.in. przez Henryka
Sienkiewicza. Na uroczystości pojawili się chłopi ze Sterdyni z albumem zdjęć
jako upominkiem dla czcigodnego jubilata. Stanęli na końcu, jak to było w zwyczaju,
za dostojnikami i przedstawicielami ówczesnych elit. Gdy Ludwik Górski ich
zauważył natychmiast oświadczył zdumionym dygnitarzom: „To są moi przyjaciele
ze Sterdyni, dlatego powinni zająć miejsca w pierwszym rzędzie”. Tak też się
stało. Czy teraz byłoby możliwe takie uhonorowanie prostego rolnika? No może
raz w roku, na dożynkach…
Człowiek-instytucja
Gdy patrzymy na działalność Ludwika
Górskiego, zdumiewa jego niezwykła aktywność. Był współzałożycielem Towarzystwa
Kredytowego Ziemskiego, ratującego majątki ziemiańskie przed bankructwem i wykupem
przez Rosjan. Ratował na własny koszt, grożącą zawaleniem, Kolumnę Zygmunta w
Warszawie. Hojnie wspomagał seminaria duchowne i zakony, tworzył liczne fundacje
i budował kościoły w Warszawie np. kościół pw. Wszystkich Świętych przy placu
Grzybowskim, kościół Najświętszego Zbawiciela przy Placu Zbawiciela, kościół
Św. Floriana na Pradze czy Św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży. Listę jego
zasług powiększają fundacje kościołów w Ceranowie i Zembrowie oraz kaplic w
Seroczynie i w Studzieńcu koło Skierniewic. Warto przypomnieć, że cegłę na
budowę kościoła w Zembrowie transportowano, podając ją sobie z rąk do rąk, w dwukilometrowym
szeregu kobiet, mężczyzn i dzieci - od cegielni w Paulinowie do miejsca budowy
w Zembrowie. Należy pamiętać, że w czasach rusyfikacji sprawa budowy
jakiegokolwiek domu polskiego, ochronki, kapliczki, a co dopiero kościoła,
stanowiła wielki problem. Ludwik Górski nie szczędził wysiłku, dyplomacji a
najczęściej osobistych funduszy, aby uzyskać zgodę carskich urzędników na budowę
świątyń. Jeździł do Watykanu prosić papieża o cofnięcie decyzji o odprawianiu
po łacinie mszy podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Z wyrokami Synodu
Piotrkowskiego, który za wiedzą Stolicy Apostolskiej pozwalał na pewne narodowe
odrębności w kościele, pojechał wiosną 1899 roku do Rzymu i, rzecz niesłychana,
z pomocą kardynała Ledóchowskiego udało się przywrócić liturgii polski język i
polskie obrzędy. Rzym cofnął decyzję i odtąd w polskim kościele modlimy się po
polsku.
Wacław Kruszewski
Dla zainteresowanych:
Więcej o życiu i zasługach
Ludwika Górskiego można dowiedzieć się z broszury wydanej przez Muzeum
Rolnictwa w Ciechanowcu z okazji IV Zjazdu Rodziny Górskich h. Boża Wola z
której i ja korzystałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz